Hej Wszystkim!
Postanowiłem się podzielić moimi doświadczeniami z budowy przykarmnikowej czatowni. Sorki za toporność opisu ale z polaka zawsze miałem glona
Stopniowo będę wrzucał z opisami zdjęcia z kolejnych faz budowy. Fotki słabe bo z telefonu.
Zachęcony doświadczeniami z karmnika sezonu 2021-22 postanowiłem uruchomić nowy karmnik z czatownią ale w nowym miejscu. Na starym było ok ale umiejscowienie pośród samego dość dużego lasu powodowało niewielką ilości gatunków stołujących się w karmniku.
Postanowiłem poszukać czegoś bliżej pól co mogłoby zagwarantować jakąś większą różnorodność ptactwa. Sęk w tym że taka miejscówka musi spełniać kilka warunków:
1. Być gdzieś ukryta przed ludźmi.
2. Być przy polach/zaroślach i lesie.
3. Być po drodze/blisko mojego miejsca pracy.
4. Musi dać się tam w miarę blisko podjechać autem (powiedzmy max 1000 m).
Oczywiście o odpowiednim tle (odległość 'za sceną') i świetle nie wspominam bo to podstawa. Po analizie map google wokół mojego miejsca pracy zainteresowałem się niewielkim laskiem w miejscowości Przeźmierowo.
Na początku listopada wybrałem się na rekonesans. Po godzinie łażenia znalazłem niewielką polankę z dużą ilością przewróconych drzew - idealna do zrobienia kryjówki. Sęk w tym że obok było jakieś koczowisko (porozwieszane plandeki, stare stoły i cały czas tam się ktoś kręcił). Za blisko żeby uchronić się przed ciekawskimi – nienawidzę tego!
Zacząłem więc szukać głębiej w lesie i trafiłem na dwa zwalone obok siebie drzewa. W sumie to niewielka polanka jakieś 100 metrów od krawędzi lasu i pól. Trochę będzie ciemno ale las w 85% liściasty więc jak przyjdzie mróz powinno być wystarczająco światła. Leżące drzewa dają trochę maskowania naturalnego więc się zdecydowałem.
Postanowiłem zacząć w następny weekend. W sobotę od rana nastąpiła standardowa procedura ściągania budulca ze ‘składzików terenowych’ (mam kilka w lesie) i piwnicy, czyli jeżdżenie moją bidną octavią w tą i z powrotem po paletę, deski, płyty, folię i narzędzia. Bo jak zwykle czegoś zapomniałem/brakło i musiałem wracać dwa razy do domu.
Całość postawiłem na podstawie z palety euro (120x80cm). Przy leżącym drzewie wybrałem miejsce (oczywiście słoneczko z tyłu), oczyściłem i wypoziomowałem grunt. Nic nie łamiąc powiązałem gałęzie krzewów sznurkiem i unieruchomiłem odciągając na boki aby nie przesłaniały. Naokoło palety wbiłem 6 desek w ziemię i do nich wkrętarką przykręciłem szkielety z desek. Na górę kilka poprzeczek a następnie większość konstrukcji obiłem płytą pilśniową. Dach pod sporym skosem do tyłu i w bok aby łatwo spływała woda.
Kolejne dwie deski z przodu wbiłem w ziemię i do nich zamocowałem poprzeczkę na mocowanie głowicy statywowej. Dodatkowo usztywniłem to poziomymi poprzeczkami do leżącego drzewa. Jak zawsze tak aby nie było drgań zestawu (Nikon 7200 i Tamron 150-600 trochę ważą).
Całość obiłem folią budowlaną za pomocą takera. Na to trochę siatki maskującej, patyków i spreju - zielony, szary i brązowy. Dla lepszego zamaskowania.
W sumie zrobienie budy zajęło mi sobotę i pół niedzieli - bez pośpiechu. Musiałem dość często przerywać bo spacerowicze łazili a nie chciałem aby ktoś się tym zainteresował. Na pobliskim drzewie obok planowanej belki (trochę dalej) powiesiłem karmnik z 5 litrowej butelki. Oczywiście tak zamocowany aby go nie było widać ze strony obiektywu i na odpowiedniej wysokości (ale nie za nisko żeby sarny nie wyjadały ziarna).
I zacząłem sypać jedzenie co dwa dni a sam rozglądałem się po okolicy za belką na poprzeczkę.
Znalezienie w kolejną sobotę słupów z widełkami i belki zajęło mi może z godzinę. Oczywiście WSZYSTKO z materiału martwego leżącego na ziemi. Przycięcie, wkopanie i montaż za pomocą drutu na odpowiedniej wysokości. Przykręciłem miseczki na ziarno, drucik do mocowania słoniny i kilka gwoździ na kawałki jabłka. Oczywiście od strony szkła nic z tego nie widać. Taki własny wypraktykowany patent.
Całe otoczenie zostawiłem nietknięte aby drobnica miała gdzie się ukryć przed drapieżnikami (bardzo ważne!!) i przy okazji abym mógł robić jej zdjęcia na pobliskich gałązkach krzewów.
Co prawda idąc z wiaderkiem od czatowni do karmnika mało sobie już kilka razy nie połamałem nóg w chaszczach ale trudno.
Teraz pozostało tylko modlić się o pogodę w weekendy i focić.
ps. regularną demolkę sceny (belki) przy karmniku przez paskudne ryjące "kabany" już uważam za standard. Nauczony doświadczeniem od lat wożę ze sobą w bagażniku auta szpadel na wypadek gdyby trzeba było wszystko podnosić i ustawiać. Ale w końcu to ich las
01. Wybrane przeze mnie miejsce.
02. Ustawiona 'podłoga' i montaż 'słupów'.
03. Montowanie szkieletu na ściany.
Użytkownik Jarus edytował ten post 01 lutego 2023 - 16:27