
22 czerwca, dzień po najkrótszej nocy w roku ruszam w teren.
Przed 3 jestem w lesie. Samochód parkuje przy leśniczówce, następnie marsz na śródleśny poligon wojskowy

Przed domkiem myśliwskim 3 samochody. Mam nadzieje, że nie przypominam jelenia albo dzika.
Mijam szlaban i po 200 metrach wkraczam na kilkusethektarowy "Teren wojskowy, wstęp wzbroniony"
Niebo jasnopomarańczowe na około niskościeląca się mgła z której wystaje ambona.
Słychać terkot Lelków i pojedyńczy klangor żurawi.
152.

Mam nadzieje, że panowie myśliwi nie pomylą mnie ze zwierzyną.
Ruszam drogą w poprzek poligonu. Po chwili pierwszy szarak.
Nie staram się chować. Jakoś nie widzę możliwości podejścia go. Po chwili czmycha.
Za chwilę słyszę trzepotanie skrzydeł. Z zachodu lecą 4 łabędzie.
153.

Niestety gdy mnie spostrzegają zmieniają kierunek lotu.
154.

Słońce wychodzi zza drzew. Przestawiam na ISO100. Pstrykam fotkę wschodu.
Nic ciekawego z tego nie wychodzi.
Powoli mgła się rozrzedza.
Moim oczom i obiektywowi ukazuje się Rudy ... ale nie lis.
Postrach Panter radziecki T34.
155.

Słońce coraz wyżej, na drodze tropy Borsuka.
Czyżby prowadził rower ?

156.

c.d.n.