Historia tych zdjęć jest taka.
Jadę w Beskid Niski jest sierpień pogoda cudowna. Docieram na miejsce a znajomi ornitolodzy mówią, że kiepsko z zimorodkami. Ale nic to, buduję czatownie nad wodą. Buduję też z piasku mały stawek do którego wpuszczam małe rybki, nad stawkiem patyk. A w wyobrażni powstaje obraz: zimek siada na patyku widzi rybki i poluje, a ja........ walę do niego z obu luf. Z obu, ponieważ ustawiam dwa aparaty a w ręce trzymam dwa wężyki. I tak zaczynam 1-szy dzień. Zasiadam ok. 5:30 a kończę ok. 19:00. W pierwszym dniu żadnego zimka. Ale to nic, mam na to przecież ponad tydzień. I wyobraźcie sobie, że tak przesiedziałem 8 dni a zimek nie pojawił się. Byłem załamany. Przychodzi ostatnia noc.
Siadam z ornitologami przy ognisku, gitara, kiełbaski, piweczko i tak mija noc jest 2:30 a ja idę spać i postanawiam już nie zasiadać w czatowni nad moim stawkiem bo przecież i tak zimek nie przyleci skoro nie chciało mu się przez te 8 dni. A zatem zasypiam. Budzi mnie budzik o 4:45 bo nie skasowałem stałego budzenia w telefonie. I powstaje dylemat iść, nie iść. Jednak idę dla spokoju sumienia. I opłaciło się. Przyleciał i polował ok. 15 min. a efektem są te zdjęcia jest ich więcej ale może zamieszczę je w tematycznym wątku teraz, przesyłam jeszcze jedno z polowania, które zakończyło się porażką.
17.