Nigdy nie myślałem o wodniku. Ani to ładnie ubarwione, chociaż samce całkiem całkiem, ani to jakiś unikatowy drapieżnik. Za to płochliwy i (podobno) trudny do sfotografowania ptak.
A wszystko zaczęło się od saren.
Nadnidziański Park Krajobrazowy, najczęściej jeżdżę koło miejscowości Umianowice.
Bardzo ciekawe miejsce, bogactwo przyrodnicze i dość bogata ostoja saren. Wiosną przed rują kozły wycierają parostki i jako że wcześniej udało mi się sfotografować dwóch delikwentów


Pojechałem i teraz z nadzieją na lepsze ujęcia. Powoli wędrowałem ścieżką, szukając miejsca na zasiadkę, kiedy z boku coś niebieskiego błysnęło. Chwila zastanowienia

Sprawdzić to trzeba musowo. Przedarłem się przez trzciny i faktycznie jest drzewo przewrócone i obgryzione przez bobry, na nim jakieś białe kupki, jak nic stanowisko zimorodka. To poczekamy na jegomościa. Mata, statyw, płożyłem się pod siatką i leżakuje, poczekamy zobaczymy. Minęła godzina może dwie, nic sie nie dzieje, a właściwie cały czas coś sie dzieje, starorzecze tętni życiem. Sporo drobnego ptactwa, najczęściej poza zasięgiem obiektywu, pstryknąłem jakieś fotki.

Przed wieczorem, około 18, odezwał się wodnik. Wcześniej nie brałem go pod uwagę, ale skoro już czekam może warto go przywabić. Odezwałem się ja, odpowiedział odrazu z pretensjami że mu spokój zakłócam. Szybkie przekierowanie obiektywu w drugą stronę i czekam. Odezwał się jeszcze raz i go zobaczyłem. Wyszedł szybko z zielska, zakwiczał, pogrzebał dziobem w wodzie i schował się w trzciny.

Emocje opadły i wielka radość, mam wodnika, nowy gatunek. Zdjęcia, no cóż spodziewałem sie lepszych. Trudno może następnym razem.
Zimorodek przyleciał godzinę później. Kilka minut popolował i poleciał dalej.

Ze zdjęć też się bardzo ucieszyłem, to mój pierwszy zimorodek.
Dla pewności poczekałem jeszcze pół godziny i zacząłem się zbierać do domu.
Przygotowałem miejsce na późniejsze zasiadki i pojechałem do domu z nadzieja na lepsze zdjęcia w niedługim czasie. Postanowiłem poświęcić wodnikowi więcej czasu, tym bardziej że obok miałem zimorodka.
Saren celu mojej wyprawy, nie spotkałem.
I to cała historia tego wiosennego dnia 2008 roku.