Raczej nie. To chyba oświetlenie daje taki efekt. W każdym razie las urozmaicony, podmokły. Taki, jaki lubią. Jedzonka o tej porze roku pod dostatkiem. Tu, akurat badały co tam pstryka za krzaczka, ale gdy odpuściłem, uspokoiły się i zajadały żołędzie. Po kilku minutkach poszły poszukać nowego łóżeczka, bo dziki to takie troszkę śpioszki.kostek
czy mi się wydaje, czy ten dzik z drugiego zdjęcia jakiś taki wychudzony troszkę ??
Michał, dziki owszem czasem potrafią zaatakować, gdy czują się mocno osaczone i zagrożone, ale to rzadkie przypadki. Potrafi łobuz zaatakować, gdy jest ranny. Wątpię byś kiedykolwiek miał do czynienia z takim przypadkiem. Należy natomiast uważać, gdy mają małe. Zawsze wolą jednak uciec niż atakować. Zdarzył mi się kiedyś taki przypadek, gdy trochę sie wystraszyłem. Wracałem późnym wieczorkiem, lasem, w porze, gdy miały młode. No i przedzierając się pomiędzy takimi dwoma krzewami ( innego suchego miejsca tam nie było do przejścia, bo lasek podmokły hihi ) poinformowałem mamuśkę o swojej obecności. Wyglądała na bardzo rozgniewaną. Możecie się śmiać, ale dziki mają kiepski wzrok i najczęściej atakują bo są spanikowane co do nie rozpoznanego celu ( w tym wypadku mnie ). Dlatego po prostu, stojąc nieruchomo zacząłem do niej spokojnie mówić. Przedstawiłem się, że jestem tylko fotografem i nie mam żadnych złych zamiarów co do jej rodzinki. I pomogło hihi. Stała cały czas na straży, uważnie mnie nasłuchując i obserwując. W tym czasie inne cioteczki zebrały przedszkolaki i odprowadziły do takiego młodnika w pobliżu. Na końcu wycofała się i mamuśka i kostek mógł spokojnie wrócić do domku.
Znam też dość dobrze taką, nieco kulawą, która co roku prowadzi młode. Kiedyś około 11 rano, przy idealnie bezwietrznej pogodzie, spróbowałem podejść z kamerą do śpiącego towarzystwa. Podeszłem bardzo blisko, na około 5 metrów. Filmowałem tam blisko pół godzinki. Przeszkadzały niestety krzaczki i światło kontrowe, ale pamiątka fajna. Tym niemniej takich praktyk absolutnie nikomu nie polecam! Zrobiłem to wyjątkowo, korzystając z bardzo przychylnej pogody i z tego, że tą panią dobrze znałem. Poza tym małe były już na tyle sprawne, by podążyć za mamą. Dziki, podobnie jak ludzie mają różne charaktery. Ta jest stosunkowo mało pobudliwa. W każdym razie zawsze staram się ich nie płoszyć, a jeśli już przyuważą, wystarczy dać im troszkę czasu, by się bezpiecznie oddaliły.
Przepraszam za taki długi opis.