po dość długiej przerwie wybrałem się do Lisiej Nory.
Ponieważ śnieg zasypał nam parking polny i nie ma gdzie zostawić auta zawiózł mnie na miejsce i ofiarował się mnie odebrać Logielka.
Po rozłożeniu żarcia usadowiłem sie przed rozłożonym sprzętem ok 6-50 i czekam.
Zimno jak na syberii -10C wiatr prosto w oczy wieje, więc uchylam się na bok i pije kubek gorącej kawy-czekam.
Przylatują sroki ale światło fatalne więc tylko patrzę. Po godzinie jest myszak siadł od razu z góry rozgonił siedzące towarzystwo i zaczął wcinać. Najgorsze że odwrócił sie po dwóch godzinach jak zobaczył nadlatującą konkurencję. Przyleciały jeszcze 3 sztuki ale tylko jeden siadł na scenie , pozostałe na drzewach obok. Ten który przyleciał pierwszy od razu nastroszył pióra dając znak że jeszcze nie skończył ale temu drugiemu to nie przeszkadzało dzięki czemu zrobiłem kilka zdjęć. Szkoda tylko tego kiepskiego światła.
Kiedy tak siedziałem i czekałem na jakiś ruch gdy ten pierwszy myszak siedział do mnie tyłem zacząłem pisac smsa do Logielki i Maciejowego na temat sytuacji
Przybył rano myszak
na wielkie śniadanie
zwabiły go sroki
więc rozpędził panie
tak był potem zajety
wcinaniem podrobowych bryłek
że przez dwie godziny
pokazywał mi tyłek

300.http://img193.images...47/dostrony.jpg
przed chwilką dostałem smsa od Maciejowego który siedzi dzisiaj.
pisze tak.
na dachu czatowni siedzą dwa myszaki, przedemną lis i cztery kruki.
pozdrawiam