To dorzucę swój kamyczek do ogródka.
Jestem po pierwszej zasiadce w nowej czatowni. Bylem tam o 5:20, chciałem mieć zapas czasu na dobre zagosczenie się w środku. Pierwsze kruki usłyszałem o 6:30. Zasiadły w widocznym dla mnie miejscu dopiero ok 7:00. Siedziały (3 szt.) jakieś 80m od mięsa. Dwadzieścia minut później pojawia się myszołów. Siada od razu do śniadania. Po kilku minutach obok siada drugi, przygląda się. Nie wytrzymuję, pstrykam jedzącemu kilka fotek, jest za wcześnie, czasy rzędu 1/20s przy ISO powyżej 1000. Jedzący był tak zajęty wicnaniem, że nie zwracał na mnie uwagi. Drugi jednak miał widocznie czas się baczniej rozejrzeć i uciekł na drzewo. Siedział 10 min. i odleciał. Do jedzącego zaczynają podchodzić kruki... tracę ostrość w obiektywie, który przelatuje w jedną i w drugą... Niestety Canon 70-300 IS USM kręci mordką... Myszołów zaniepokojony podrywa się do lotu. Kruki bez najmniejszego kęsa zaczynają zwiększać dystans, by ostatecznie po pół godzinie zniknąć z pola. Najwidoczniej coś im nie pasowało, były nadmiernie ostrożne.
Wszystkie zdjęcia powyżej ISO 1000, czasy 1/50 - wszystko do kosza! Wszystko nie ostre... A przecież robię ze statywu.
Na koniec co najwyżej dokument, wybaczcie,że w tematycznym, ale pierwszy raz spotkałem takie zachowanie myszołowa na widok kruków. Ten ewidentnie starał się schować stołówkę pod swoimi skrzydłami.
321.