Na stronie foto-ptaki.pl widnieje artykuł o wabieniu ptaków głosem.
Autor przedstawia w nim to zagadnienie, daje praktyczne rady odnośnie korzystania z wabienia, oraz opisuje swoje doświadczenia związane z tą metodą.
Przyznam szczerze, że artykuł wywołał we mnie spore kontrowersje, zwłaszcza rozpoczynanie toków dubeltów nagraniem, aby te ładnie pozowały przed obiektywem. Kuriozalnym również jest dla mnie fragment o szkodliwości wabienia, a uściślając te dwa zdania:
Nikt nie dowiódł, żeby zbyt długo i intensywnie wabiony samiec któregokolwiek z gatunków porzucił swoje terytorium.
Jednak uważam, że to o niczym nie świadczy, ponieważ tak naprawdę nikt tego nie badał.
Bioakustyka jest dyscypliną, która ostatnimi czasy przeżywa prawdziwy rozkwit dzięki możliwości wykorzystania w analizach nagrań zaawansowanych metod komputerowych.
Na całym świecie prowadzi się badania z playbackiem, playbackiem interaktywnym, dlatego nie widzę najmniejszych podstaw do twierdzenia, iż „nikt tego nie badał”, gdyż jest ono po prostu błędne.
Oczywiście – nikt nie prowadził badań pod tytułem „Wpływ wabienia ptaków podczas ich fotografowania, na porzucanie przez nich terytoriów”, ale liczne eksperymenty, próby wyjaśnienia natury ptasiego śpiewu, czy komunikacji za pomocą tego 'medium' są podejmowane na całym świecie (również w Polsce – z dużymi sukcesami, których efektami są liczne publikacje polskich naukowców w wielu renomowanych czasopismach naukowych) i można na ich podstawie wysnuwać jasne i klarowne wnioski odnośnie potencjalnych niekorzyści jakie może wywołać playback używany przez bądź, co bądź – amatorów.
Tyle tytułem wstępu.
Naturalnie nie sposób opisać tutaj wszystkie aspekty komunikacji wokalnej między ptakami, głównie z dwóch powodów:
1)choć bioakustyka rozwija się bardzo dynamicznie – wciąż jeszcze nie wiemy wszystkiego
2)jest to temat tak rozległy i obszerny, że nikomu nie chciałoby się tych moich wywodów czytać
Postaram się jednak na kilku przykładach pokazać jak istotną rolę odkrywa śpiew w życiu ptaków i jak bardzo możemy im zaszkodzić nieumiejętnie posługując się playbackiem.
U większości ptaków śpiewających (Oscines), jak np. u słowika rdzawego (Luscinia megarhynchos), partnerka dokonuje wyboru samca na podstawie jego wirtuozerii i efektowności wykonywanej przez niego piosenki. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której odtwarzając nagranie okazuje się, iż piosenka na nim nagrana jest wymiernie lepsza jakościowo od piosenki samca na danym terytorium. Okazuje się, iż najlepszym samcem na danym terenie jest.. nasz głośnik! Łatwo wyobrazić sobie 'ogłupienie' samicy, gdy nagle okazuje się, że nie potrafi odnaleźć tego „super-samca”..
Śpiew, jak i wydawane przez ptaki głosy są podstawowymi (niejednokrotnie jedynymi) formami komunikacji pomiędzy poszczególnymi osobnikami. Informują o tym, że terytorium jest zajęte, w jakiej kondycji jest samiec, czy są jeszcze 'wolne miejsca' w danej niszy, etc. etc.
Przeprowadzono niezwykle interesujące badania na sikorach jasnoskrzydłych (Parus atricapillus), w których odtwarzano na ich terytoriach głosy 'silnego samca'.
Wyniki były zaskakujące, bowiem okazało się, że już po jednej (!!) interakcji z głośnikiem, w połowie gniazd (!!) w parach, w których samiec został wokalnie 'pokonany' – pojawiły się jaja z tak zwanych extrapair copulations, czyli kopulacji pozapartnerskich.
Jak widać – samice bardzo szybko potrafią rewidować swoje poglądy odnośnie jakości swojego partnera.
Pozostając przy sikorach..
Są to bardzo interesujące ptaki, które potrafią.. udawać kogoś, kim nie są.
Mianowicie śpiewają kilka piosenek – każdą w innym miejscu terytorium – udając tym samym kilka samców (w ekologii behawioralnej, nazywa się to ładnie hipotezą Beau Geste). W ten sposób dają do zrozumienia konkurentom, że na danym terytorium występuje już wystarczająca liczba samców i nie ma miejsca dla kolejnych osobników.
Udowodniono, że szczególnie młode, niedoświadczone ptaki wycofują się szybko i bez większych sprzeciwów.
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której nasz głośnik serwuje w terenie piękną serenadę złożoną z kilku piosenek (a przeważnie tak właśnie wyglądają pliki mp3 z nagraniami głosów i śpiewów ptaków), oraz że usłyszy tę arię ptasia młodzież.
W artykule, o którym wspominałem na początku pojawia się również wątek derkacza.
Derkacz (Crex crex), jak zapewne wszyscy wiedza na co dzień żyje w wysokich trawach, na podmokłych łąkach, a jego stosunkowo prosty (składający się tylko z dwóch sylab – 'der der') śpiew ma dla niego fundamentalne znaczenie. Tryb życia, jaki prowadzą te ptaki sprawia, że poszczególne osobniki zbyt często (o ile w ogóle) nie widzą się nawzajem, w związku z czym wszelkie 'decyzje' – o podjęciu walki o terytorium, o wycofaniu się z terytorium, o liczbie, formie, jakości samców na danym terenie – podejmują na podstawie sygnałów wokalnych.
I tak – derkanie z długimi odstępami czasu ma charakter raczej prowokujący, agonistyczny natomiast monotonne derkanie jest sygnałem raczej submisyjnym.
Spróbujmy teraz wyobrazić sobie, że wchodzimy na dane terytorium z naszymi nagraniami, oraz przez nieumiejętny ich dobór prowokujemy silne osobniki.
Albo podejmą walkę i podbiegną do głośnika, albo wyjdą z założenia, iż 'nowy samiec' jest na tyle silny, że nie warto zaczynać – i zaczną derkać ulegle (pomijam oczywiście w tej chwili sytuację, w której 'przepędzamy' w ten sposób ptaka z jego terytorium).
Okazało się, że aby zrobić wymarzone zdjęcie derkacza, musieliśmy wejść w zorganizowaną strukturę hierarchii panującą na danym terenie.
Inną sprawą wydaje się być sama technika odtwarzania nagrań.
Otóż u większości ptaków śpiewających, niezwykle ważne poza samymi rodzajami piosenek jest tempo ich przełączania.
Zasadniczo – jak to ma miejsce np. u trznadli (Emberiza citrinella) im szybciej dany osobnik przechodzi z jednej piosenki do drugiej – tym agresywniejszy charakter ma komunikat jaki wysyła do otoczenia.
Również nie bez znaczenia jest moment w jakim dany samiec się odzywa.
Jeśli dany samiec zaczyna swoją piosenkę w chwili, gdy inny samiec jeszcze nie skończył swojej (nakłada swoją piosenkę na piosenkę drugiego samca) – to wyraźnie daje mu do zrozumienia, że za nim nie przepada, a ptaki bardzo tego nie lubią.
Bioakustyka jak już wspominałem rozwija się bardzo dynamicznie, ot – stosunkowo niedawno odkryto, iż ptaki posługują się slangiem, mają swoje dialekty, a nawet podsłuchują swoich sąsiadów! Jest przez to dyscypliną bardzo rozległą i być może jej zgłębianie nastręcza pewnych trudności, jednak w żadnym wypadku nie możemy usprawiedliwiać własnej niewiedzy stwierdzeniem, iż 'coś nie zostało jeszcze zbadane'.
Nie chciałbym tutaj narzucać jakiegoś jedynego i słusznego stanowiska w sprawie wabienia ptaków głosem podczas ich fotografowania – to pozostawiam pod rozważania każdego z Was, gdyż zapewne każdy kieruje się w swojej pasji etyką – jedni bardziej liberalną, drudzy bardziej radykalną.
Ze swojej strony dodam może tylko:
Primum non nocere.
Pozdrawiam