Trzmielojad - Pernis apivorus
#41 (Karolina Myroniuk)
Napisano 06 września 2010 - 13:38
Gratulacje rozpracowanie tematu zajęło Ci całe moje życie ale widać , że warto było
"Żyjemy w niebezpiecznej epoce. Ludzie zdobyli kontrolę nad przyrodą, zanim zdobyli kontrolę nad sobą."
Albert Schweitzer (1875 - 1965)
#42
Napisano 06 września 2010 - 13:52
Krzysztof Niemczewski C7D, C 100-300 4.5-5.6 USM, C 400 5.6L,
#43
Napisano 06 września 2010 - 14:04
miszak, historia historią, ale opis zachowań ptaka towarzyszący zdjęciom pozwala je o wiele lepiej zinterpretować. Prosimy o jeszcze
Historii oczywiście też
#44
Napisano 06 września 2010 - 14:37
#45
Napisano 06 września 2010 - 14:48
#46 (Krzysztof Krahel)
Napisano 06 września 2010 - 16:28
#47
Napisano 06 września 2010 - 17:09
#49 (Michał Vogelgesang)
Napisano 06 września 2010 - 20:09
Sprzęt: NIKON D300; 18-70DX; Tamron 150-600; SIGMA 50/2.8 MACRO, SIGMA 10-20, AF-S 300/4 1.4 1.7
Moja wizytówka
#50
Napisano 06 września 2010 - 21:21
#51
Napisano 08 września 2010 - 10:30
Napisałem, że moje trzmielojady są związane z torami kolejowymi i z kobietami. O torach już pisałem. Były też na zdjęciach jednak związek ptaków z kobietami nie zaowocuje zdjęciem trzmielojada siedzącego na pięknej dziewczynie. Może trochę szkoda? W czasie pisania opowieści o trzmielojadzie okazało się, że w roku, w którym trzmielojad objawił mi się na torach urodziła się „nasza” Karolina, która teraz wymiata w ptasiej fotografii lepiej niż my, faceci.
Zbliżał się koniec sierpnia. Czas pojawiających się na widoku trzmielojadów. Ale niestety 26 i 27, był to czwartek i piątek, byłem na szkoleniu wyjazdowym. Weekend spędziłem w podobnym nastroju. W poniedziałek około południa byłem na spotkaniu. Zadzwonił telefon, ale nie mogłem go odebrać. Dzwoniła kumpela. Oddzwoniłem popołudniu, ale tym razem ona nie odebrała. To było 30 sierpnia. 31 zdzwoniliśmy się w końcu dopiero około południa. No i ona mówi, że wczoraj cały dzień na torach siedział taki ptak, chyba jastrząb albo coś takiego. Rano wyglądał super, bo na chwilę wyszło słońce a on ma taki fajny żółty dzióbek i wyglądał ślicznie. Nie powiem co pomyślałem. Poprosiłem o lokalizację i sprawdzenie, czy jeszcze jest. Przemiła dziewczyna z wrodzonym wdziękiem poinformowała mnie, że jeszcze jest i to chyba nie jest jastrząb tylko może jakiś pszczołojad bo wkoło niego ciągle coś lata. Podziękowałem koleżance i włączyłem wszystkie swoje dopalacze. Kierunek tory na mocno zurbanizowanym terenie przemysłowym. Wpadam na torowisko ale niestety, pusto. Przeglądam metr po metrze upatrzone od lat miesjce. Nic, ale jednak coś. O spryciarzu myślę sobie. Cwaniaczek usiadł sobie jak się tory rozwidliły kilkadziesiąt metrów za przeszukiwanym obszarem. Nie widziałem go dokładnie tylko zarys przez trawy. Jednak musze przyznać, że cwaniactwo wyszło mu bokiem a ja miałem szczęście. Usiadł pewnie 40m od drogi. Pech chciał, że w stosunku do drogi ustawiony był prosto pod słońce. Właściwie to byłby pod słońce gdyby ono było a ponieważ zachmurzenie było 100% to decyzja była krótka – kierunek droga za ptakiem. Drogą przejechało kilka samochodów i ptaszek siedział ale jak ja się wyłoniłem zza zakrętu i ciut zwolniłem to się poderwał i usiadł na słupie w miejscu umożliwiającym obserwację. Wtulił głowę w ramiona, bo wiał wiatr i zaczął padać deszcz. Z rozczarowaniem pomyślałem, że to myszak. Zrobiłem kilka fotek i powiększyłem obraz. Musiałem podjechać bliżej. Postanowiłem pojechać na docelowe miejsce rozpoczęcia podchodu. Zrobiłem jeszcze kilka zdjęć. Powiększyłem. Nooo, kolego. Mam Cię. Czujecie tą radochę, ogarniającą całe ciało adrenalinę, która mówi będziesz go miał, będziesz go miał … o ile Ci się uda! Pierwsza myśl to odpuścić zdjęcia statyczne i pofocić ptaka w locie. Niestety, uzbrojenie terenu – słupy, estakady rur, ogrodzenie, kontenery uniemożliwiały zrobienie zdjęcia, z którego byłbym zadowolony. Okazało się, że znalezienie odpowiedniego kata ostrzału, tak aby tło było akceptowalne, dla zdjęć statycznych też nie będzie łatwe a ja byłem ubrany stosownie do pracy biurze a nie do walki w terenie. Czekam w samochodzie. Koleżanka mówiła, że poprzedniego dnia to on się w ogóle nie bał. Oby tym razem było podobnie. „Nie bał się” dla człowieka nie zainteresowanego wykonaniem zdjęcia z odległości kilku metrów z poziomu „0” jest najczęściej pojęciem zupełnie innym niż dla nas. Czekam dalej. Zmierzyłem dystans do miejsca gdzie siada. Obiektyw pokazuje około 45m. Przyleciał. Trzeba zacząć od udokumentowania zdarzenia. Kilka fotek przez szybę. Nie bardzo. Krople na szkle robią swoje. Odsuwam boczna szybę. Fruuuu i tyle. To już jest jasne, jak bardzo niepłochliwy jest nasz ptaszek. Czekam. Teraz mam plan. W momencie jak będzie lądował to ja wyskoczę z samochodu w przeciwną stronę. Tak też robię. Lata doświadczeń w terenie, lata w harcerstwie, wrodzona szybkość, zwinność i inteligencja pozwalają mi na wysunięcie obiektywu zza samochodu i … chyba z tą inteligencją przesadziłem. W obiektywie tylko trawa. Wypełzam na tory. Bardzo powoli tak, żeby ptak mnie widział. Coś a`la kameleon jeśli widzieliście jak on powolutku idzie na czworaka. Nie uciekł. 40m. Kilka ujęć. W tej chwili byłem już zadowolony. W końcu mam zdjęcia. Teraz pełny luzik. Jeden metr na minutę i za pół godziny będę go miał. Jest niestety zimno i mokro a ja aby zachować płynność i swobodę ruchów wyskoczyłem bez wierzchniego okrycia. Zimno i wilgoć wytrzymam. Pojawia się jednak nowy problem. Zaczynam wchodzić w zasięg działania formacji obronnych os. Podchodzę dalej a raczej bliżej. Przy takich podchodach trzeba pamiętać o ważnej rzeczy. Głowa musi być opuszczona twarzą do ziemi. To męczące jest bardzo, ale działa. Wszystkie zmysły skoncentrowałem na jednym celu i parłem powoli i systematycznie naprzód. Nie słyszałem, że za mną zaparkowało już kilka samochodów i ludzie gapią się na mnie od tyłu. Mam dystans 30 metrów. Kolejne fotki. Wyobrażacie sobie moją radość. Powiększam sobie na wyświetlaczu i serce rośnie. To były w tym momencie klasa foty, mówię Wam. To uczucie, ta myśl, że to najlepsze foty jakie w życiu się zrobiło – to jest wspaniałe. Oczywiście potem w domu po wywołaniu często jest wielka kicha, ale na froncie jest super. Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwi samochodu a potem głośne kroki za mną. Macham ręką w tył i mówię stój, ale ktoś uparcie idzie. Mija mnie koleś ze słuchawkami na uszach i celuje w mojego ptaka z komórki. Ptak akurat zaglądał pod szynę. Podniósł głowę gdy komórka była wycelowana w niego z 10m. Komórkowiec zdołał oddać dwa strzały i ptak odleciał. Człowiek się odwrócił, wsiadł do samochodu i odjechał. Musiałem się wycofać i powtórzyć procedurę. Trzmielojad wylądował itp. itd. Mam już go w pełnej klatce z 400mm. Jestem zadowolony. Pozostaje obejście ptaka w kółko i wybranie miejsca, z którego uda się zrobić zdjęcie bez słupów, rur, ogrodzeń w tle. Nagle słyszę zza pleców wołanie: „ Panie, to orzeł?”. Pomimo zabezpieczenia czuję jak scyzoryk w kieszeni sam się otwiera. Przywarłem do torów. Facet jest ponad 50m od ptaka. Oceniam, że jest to dystans dla niego bezpieczny. Na szczęście zaczął już grzebać w gnieździe. Gość nie daje za wygraną i krzyczy jeszcze głośniej: „Pytałem czy to orzeł jest”. „Tak” – krzyknąłem, bo krew mnie zalewała po czubek głowy. Gapiów było już kilka osób. Facet zakomunikował wszystkim autorytatywnie: „To orzeł ludzie, k..a prawdziwy orzeł, k..a jaki wielki jest, jak to k..a orzeł” albo coś w tym stylu. Na szczęście to im wystarczyło i się rozeszli. Ptak niestety odleciał. Tym razem nie wycofywałem się. Skro tyle czasu mu nie przeszkadzałem to znaczy, że chodziło o coś innego. Wrócił za 2-3 minuty. Grzebał w ziemi, patrzył na mnie i odlatywał, ale wracał a ja milimetr po milimetrze się zbliżałem i robiłem foty. Postanowiłem go obejść dookoła i ustawić się najlepiej jak tylko można. Zapomniałem napisać, że jak minąłem dystans ok. 20-25m to czekałem na moment jak on schylał się pod szynę, aby pogrzebać w gnieździe. Jak mnie nie widział to metr do przodu. W momencie jak dobrał się do plastrów sytuacja zmieniła się na moją korzyść. Tak przynajmniej myślałem na początku. Co prawda ptak po wyszarpnięciu kawałka gniazda odlatywał w celu dokonania konsumpcji, ale prawie przestał zwracać na mnie uwagę. Był jakby naćpany. Być może połknął zbyt dużo owadów z żądłami?
Radość była chwilowa. W powietrzu była armia os. Pytaliście, czy byłem jakoś przygotowany – nie, nie miałem off`a ani nawet czapki. Zdjęć miałem już sporo, ale chciałem jakoś udokumentować sposób dobierania się ptaka do gniazda. Jak opowiadałem znajomym przyrodnikom jakie doły wygrzebują trzmielojady to pukali się w czoło, twierdząc, że ptak drapieżny żyjący w powietrzu nie będzie wygrzebywał dziury, w którą sam wejdzie. Myślę, że była to jedna z nielicznych udokumentowanych obserwacji ornitologicznych takiego zachowania. Sesja z różnych względów miała się ku końcowi. Trudna decyzja – podchodzę do rozgrzebanego gniazda os. Staję nad trzmielojadem, który cały jest schowany w tym gnieździe. Konsternacja, obiektyw nie ostrzy za to osy ostrzą sobie żądła. Mam je już wszędzie. Za kołnierzem, w rękawach. Pchają się do uszu. Limiter AF – zapomniałem o tym wspaniałym wyposażeniu. Przestawiam go na 1,5m i cofam się krok w tył. Dwa strzały i w tym momencie pierwsze osy wlatuję mi pod nogawkę. Oczywiście nie uciekam tylko spokojnie wycofuję się na z góry upatrzone pozycje. I to już wszystko. Na drugi dzień ptaka już nie ma. Osy jeszcze są. Mierzę głębokość pozostawionej dziury. 45 cm. Należy założyć, że po wyjściu ptaka dziura uległa spłyceniu i osy odbudowały już część gniazda. Tak więc info dla ornitologów – trzmielojady wkopują się na głębokość ok. 0,5m. Ciekawe czy można za ich pomocą walczyć z kretami?
Kolej na ostatnia serią zdjęć. Tym razem dwie fotki dokumentacyjne w kulminacyjnym punkcie akcji.
11
12
Na koniec trzmielojad pozujący jak prawdziwy drapol.
13
#52
Napisano 08 września 2010 - 10:59
Krzysztof Niemczewski C7D, C 100-300 4.5-5.6 USM, C 400 5.6L,
#53
Napisano 08 września 2010 - 11:13
#54
Napisano 08 września 2010 - 11:13
#55 (Jacek Zięba)
Napisano 08 września 2010 - 11:32
#56
Napisano 08 września 2010 - 11:43
#57 (Piotr)
Napisano 08 września 2010 - 11:52
https://www.facebook...s.Piotr.Majder/
|BODY - CANON EOS 450D | CANON EOS 70D | Minolta A-2 |
|SZKŁO - SIGMA 70-300 APO DG Macro | SIGMA 18-50mm F2.8 EX DC MACRO |
|INNE - system Cokin -P, pierścienie pośrednie |
#58
Napisano 08 września 2010 - 12:17
#59 (Paweł Wróblewski)
Napisano 08 września 2010 - 12:41
Dopiero teraz tu zawitalem. Swietne ze dzielis sie wiedza z nami, cenie to.
Zazdroszcze i gratuluje tego co przezyles:)
i wreszcze fotki - masz sie czym chwalic
#60 (Tomasz Szyszko)
Napisano 08 września 2010 - 13:04
Myślę, że po twoich rewelacyjnych relacjach i zdjęciach panowie moderatorzy mogą zamknąć ten wątek
BTW, ile użądleń kosztowała cię ta przygoda?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych