Pogoda niespodziewanie sie popsula od wczoraj, zero gwiazd, same chmury - ciemno...
Po godzinnej zasiadce slysze ze za plecami podjezdza auto, wysiadaja 2 goscie, kaszla, rozmawiaja, wychodze z ukrycia a to pilaze przyjechali scinac drzewa...
Pojechalem na bagno gdzie sledzilem rykowisko, a tam ciagnik pod ambona orze poletko....
Poszedlem na bagno, sploszylem 2 byki...
Ide wydeptana sciezka w najwieksze chyba zarosla, patrze a pod krzakiem cos lezy.
Kolo wogole mi nie pasuje, pierwszy raz widze taki kolor siersci.
Pomyslalem ze cos zdechlo i leza jakas padlina ,ale te kolor cos mi nie psowal.
Zerkam przez wizjer i widze ze sie porusza klatka piersiowa wiec to "cos" zyje!
Nie widze glowy bo schowana jest za trawami, widze tylko zad i dlugi ogon.
Robie fote, a ow stworzenie podnosi glowe.
Mysle co to za "cholera"?

Robie druga fote, nieznajomy dalej sie na mnie patrzy, mysle sobie: to chyba żbik!
niechcac go ploszyc, robie powolny krok do tylu, wtem żbik wstaje,(widze jego dlugi pregowany ogon, ktory przedtem byl mniej widoczny) i odchodzi 2m i staje w krzakach.
Robie jescze kilka krokow do tylu i nasluchuje. Nie slysze by gdzies w poplochu uciekal wiec ciesze sie ze panicznie nie uciekl(moze jeszcze kiedys go spotkam)
Zadowolony ze spotkania nie mecze juz jeleni, bo i tak zaciemno na focenie w lesie - wracam do domu:)
szalu nie ma, ale od czegos trzeba zaczac.
1.

ponizej link do troche wiekszego obrazka:
http://img440.images...25/img1772c.jpg