Pobudka, śniadanko, jazda autem (mgła jak cholera nie nastrajała pozytywnie, ale co tam jak wstałem to jadę

czekam.....
a mgła nic nie opada

Z nudów zrobiłem kilka pstryków z mgiełką, autoportrecik i dalej czekam.
Nic, zero, cisza przerywana kropelkami spadającymi z drzew na liście i ściółkę, jednak zwierzyny "niet"

272.

Koło 9.30 nie wytrzymałem i zwinąłem klamoty. Ruszyłem w drogę powrotną zbierając trochę opieniek do torby (zdjęć zero to na obiad chociaż coś przyniosę

Nagle jakiś hałas i szmer - ruszam w kierunku odgłosów, skradam się po cichutku z nadzieją że może jednak warto było wstać...
273. - wiem te muflony od wczoraj coś szybko zarosły



274.

Ucieszony polowaniem kieruję się do autka
Jeszcze ostatnie "pstryki"
275.
