Jak się nie da z rozpędu i z wyhamowaniem to trzeba po prostu kulturalnie usiąść do stołu. Takie właśnie nadzieje wiązałem z dzisiejszym dniem, nadzieje, które uleciały wpierw wraz z utratą sarny ale powróciły wraz z wiatrem. Bieliki ze zdjęcia 38 odleciały w głąb łąk ale czekać długo nie musiałem. Ba ! Młody zjawił się na środku placu już po 5 minutach nie wzbudzając praktycznie żadnego poruszenia wśród kruków. Niewiele brakowało, że przegapiłbym kilka kadrów bo wpatrywałem się przez szkło w siedzącego jakieś 50 metrów dalej innego osobnika. Nic, ale to nic nie obwieściło, że jego młodszy kuzyn siadł sobie grzecznie kilkanaście metrów przede mną. Na szczęście czasem korzystam też z przeczucia, więc zerknąłem przez okienko po czym natychmiast powróciłem do wizjera obiektywu przekadrowując obraz widoczny w nim.
39
Młody stał wpatrzony jak przysłowiowa sroka w kość. Gapił się oczywiście w krwistoczerwony kurzy ochłap, który leżał na środku placu i niczym światełko w tunelu obwieszczał docelowy punkt podróży. Nie zastanawiając się za długo raźnym krokiem dopadł do niego i objął czule szponami tak, aby czasem się nie wyrwał gdyby zachciało mu się nagle odżyć, temu kurczakowi oczywiście

Jak się pewnie domyślacie, otoczony został natychmiast przez strażników kurzych pozostałości czyli kruki oraz sroki. Raz za razem targany był za ogon ale mocno stał na posterunku. I coś nowego (dla mnie), podnosił głowię i pohukiwał, tak śmiesznie jak sowa. Myślę ? Straszy kruki ? Chyba w ten sposób się nie da, przecież to niczego niebojące się bydlaki.
40
Te nadal robiły swoje, on swoje - głowa do góry i pohukuje. Ale w pewnym momencie jego spojrzenie w przestworza stało się troszkę inne, ucichły pomrukiwania i spoglądał już tylko w niebo. W tym samym momencie w okół niego zrobiło się jakby więcej miejsca.
41
Tak ... wydając te śmieszne dźwięki nie kierował ich do swoich czarnych prześladowców tylko do tych, z którymi przesiaduje godzinami na topoli obserwując okolicę. I właśnie nagle, kompletnie bezszelestnie spadł na niego jeden z pobratymców.
42
Widok wspaniały ! Niestety odległość od obiektywu pozwoliła tylko na tyle (100% kadru). Tu wrócę raz jeszcze do tej nieszczęsnej sarny, której z pewnością krukom nie udałoby się przeciągnąć tak blisko i pokrzyżować tym samym moich niecnych planów. Ale nie ma co jęczeć, dziś tak, jutro może inaczej. W końcu gdyby nie nieudane do końca zdjęcia, nie byłoby czego poprawiać. To najprostsze z możliwych wytłumaczeń i bardzo prawdziwie. Więc jedziemy dalej.
43
Młodzik widząc pikującego wprost na niego drugiego bielika, odskoczył pusząc się nieznacznie. Nie wiem, czy był celem tego nalotu w każdym razie zręcznie go uniknął. W tej samej chwili za jego plecami wylądował kolejny z trójcy, która dziś przesiadywała na topoli
44
Siedziały tak w bezruchu jakąś minutę, kruczyska zaczynały formować już orszak aby odbić ostatnie kurze danie serwowane w dniu dzisiejszym gdy nagle jak piorun z nieba wpadł czwarty bielik i sprzątnął z przed nosa kąsek, nad którym widoczna trójka odmawiała modły. Tak moi drodzy, parafrazując powiedzenie "gdzie dwóch się bije ...", gdzie trzech się modli tam czwarty korzysta. Buchnął więc kurze szczątki i odleciał jakieś 60 metrów dalej. Dwa ruszyły za nim w pogoń, trzeci odleciał w stronę lasu.
45
Tam zaczął spokojnie go pałaszować, momentami atakowany przez kolegę. Niestety, dla tego drugiego, uścisk był tak mocny że nic nie było w stanie mu go odebrać.
46
Ostatnim epizodem dzisiejszego dnia było zjawienie się prawdziwego seniora wśród dzisiejszych gości czyli tego oto osobnika
47
Wylądował z gracją wśród znanej nam już trójcy, zobaczył że w zasadzie nie ma się czym dzielić, ew. czego zabierać i odleciał. Pozostali siedzieli jeszcze kilka minut po czym oddalili się w znanym tylko sobie kierunku. Spakowałem graty i ruszyłem w swoją stronę. Znajomy kruk tym razem nie zakrakał mi na "do widzenia" ale myślę, że spotkam się z nim w tym roku jeszcze nie raz
Podsumowując dzisiejszy dzień - był jak najbardziej udany, mimo fatalnej pogody, która paradoksalnie przyczyniła się do fantastycznych doznań. Szkoda, że zabrakło sarny - wówczas, jestem przekonany na 99%, moglibyśmy popatrzeć na zdecydowanie ciekawsze kadry. Ale to być może w następnych odcinkach moich relacji w BŁ.
kurdeniewiemco, chyba tak - mnie też tyle wychodzi. Dziś w porywach (wiatru też) było ok 40 sztuk. Po sylwestrowej nocy było lekko osowiałe i niechętnie prały się
Oczywiście

dla wszystkich poprzedników za świetne kadry i oby ten rok, przynosił z dnia na dzień coraz ciekawsze. No i abyśmy mogli spotykać się tutaj jak najczęściej