Ark, lisory fantastyczne, zwłaszcza ostatnie kadry. a taki 520 to mi się marzy. no i za resztą, powinien wylądować w temacie w wyższej rozdziałce. tu oczywiście może zostać, na świetne kadry dobrze jest trafiać częściej

mam nadzieję, że i my trafimy na siebie kiedyś w terenie
Tomek_K, bobry rewelka. szkoda, że zasiadkę szlag wam trafił ale co się odwlecze ...
I ode mnie kilkanaście kadrów z ostatnich dni - w sumie większość z dziś, po dwóch tygodniach wlazłem w budę, nieplanowanie zresztą, ale o tym dlaczego, za chwilę. Śnieg stopniał, czata sucha, sceneria w końcu inna i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu a mnie nie chciało się gnić w środku. Chyba coś wiosennie wygnało mnie w teren. W lesie cicho i wydawałoby się pusto. W czasie kilkugodzinnego spaceru raptem kilka saren. Sosny w młodnikach już wzorowo okorowane, dziki pochowały się gdzieś głębiej, ptaków jak na lekarstwo - jedynie stali dyżurni czyli sikory, mysikróliki i raniuszki. I właśnie podczas łażenia za tymi ostatnimi spłoszyłem nagle dwa kruki. Wyłażę zza krzaków, kilkanaście metrów dalej leży sarna. Podchodzę bliżej i co widzę, sarnę ale bez głowy

Zdębiałem, tym bardziej że dzień wcześniej ktoś w BŁ wrzucił zdjęcie kozła bez łba. Zwierz widać że świeży, w boku kruki wydrążyły albo powiększyły otwór i właśnie zaczynały się porządnie brać do żarcia. Do budy w linii prostej miałem jakieś 400-500 metrów więc grzechem byłoby zostawić padło w lesie. Zatargałem więc na miejsce i następnego dnia postanowiłem zrobić nieplanowaną zasiadkę. Wracając do domu widziałem, że czarne kołowały już na budą więc powinno się dziać. Wprawdzie ponowny rozruch planowałem dopiero na początek lutego ale co tam. Po południu zerkałem jeszcze przez lornetkę, ale pod budą czysto. Budzę się następnego dnia świtem i standardowo leń szepce mi do ucha - daj spokój, dziś sobie odpuść, niech się spokojnie pozlatują, rozgoszczą a w niedzielę pofocisz. No i głupi usłuchałem

Wstałem przed 9, lukam przez lornetę i co widzę ? pod budą czarno od kruków ! Na rower i pod budę. Średnio się czarnym spodobał mój nagły przyjazd, nawrzucały mi od najgorszych odlatując ale przecież też miałem na swój sposób z sarny skorzystać. Od świtu do godz 10 zdążyły już opróżnić wnętrzności, dobrały się do nóg więc do wora ją i na daszek. W zamian dostały worek korpusów, które miały być w ramach przystawki. No i dziś rano ruszyłem, ciemno jak diabli, do tego płn-zach wiatr - może przewieje chmury, pomyślałem. Ale nic z tego. Takiej ciemnicy jak dziś, to chyba nigdy nie było. Do godziny 11 nie mogłem wyjść z ISO800 i f/2.8. Przy takich parametrach czasy miałem rzędu 1/100 w porywach 1/200. Makabra. Na domiar złego, powitanie miałem niesamowite. Tak naprawdę spodziewałem się tylko kruków, myślałem że przyleci może jakiś zabłąkany myszołów ale nic z tego. Kruki oczywiście były pierwsze, zaraz po nich zjawiły się sroki. Potem pierwszy myszak, drugi, trzeci ... Oprócz resztek sarny wywaliłem pięć pozostały korpusów, zniknęły w ciągu pół godziny. Ostatni raz serwowałem je ptakom w ubiegłym sezonie i chyba nie były takie żarłoczne. Albo w tym sezonie zaprawione na kurach, wciągają porcje rosołowe jak chrupki

W każdym razie myszaki kręciły się przez jakieś 2 godziny, maksymalnie po 5-6 sztuk jednocześnie, kruków było kilkanaście, no może dwadzieścia sztuk ale dwa dni temu sąsiad wywiózł w łąki przyczepę starego pieczywa więc pewnie reszta tam ucztowała. Podobnie wrony, nie było ani jednej. Przed 12 zaczęło się rozwidniać, mignęło nawet na chwilę słońce. I właśnie wtedy nagle nad budą przeleciał bielik. Jego to w ogóle się nie spodziewałem, ale skoro się zjawił to postanowiłem posiedzieć jeszcze chwilę. Momentalnie do sarny doskoczyły dwa kruki i starły się trzykrotnie. Pierwszą rundę przegapiłem ale dwie następne udało mi się trafić. Całe szczęście, że warunki oświetleniowe trochę się poprawiły i akcje jako tako wyszły. A było mega śmiesznie

Zresztą zawsze jest, jak kruki się piorą. Początkowo nie wiedziałem o co im chodzi, bo poszarpały się zaczynały klekotać dziobami jak bociany stojąc obok siebie. Dopiero obrabiając zdjęcia zauważyłem, że jeden trzymał drugiego szponami za skrzydło

Potem poprawka, i raz jeszcze. Na bieliku nie zrobiło to chyba wrażenia, bo wylądował ale ciut dalej niż za pierwszym razem. Dostał jedną fotę i czekałem na rozwój wydarzeń. Ale posiedział w trawie i odleciał na drzewo z jakąś zmurszałą kością w szponach. I tak przesiadując na tym drzewie, czasem lądując na chwilę przetrzymał mnie od 12 do 15 :] Jakiś gamoniowaty się trafił, zamiast od razu w sarnę to gdzieś po bokach siadał. W końcu dał sobie spokój i odleciał a za nim kruki. Po nich poszedłem sobie ja.
540
para spotkanych kilka dni temu w lesie saren
541
raniuch cyknięty kilka chwil przed znalezieniem sarny
542
i kolejny
543
początek biesiady czyli ostatnie chwile korpusów
544
myśli, że jak przykryje to nikt nie zobaczy
545
klasyk. na dodatek moje ulubione ptaszory więc nie mogłem się oprzeć
546
pierwsze lądowanie. pełny kadr. światełko dopiero dochodziło ale było już nieźle
547
runda 2
548
młody jeszcze górą ale ostatecznie poległ
549
właśnie został zglebowany
550
runda3
551
tu jeszcze popyskowały sobie wzajemnie
552
a potem już tylko w mniej więcej takiej odległości siadał