to jest właśnie dodawanie ideologii i pisania ustaw pod siebie...
Przecież większość Kowalskich i Nowaków nigdy nie zajrzy w taką ustawę,a Ci którzy zajrzą i tak nie będą się zagłębiać...
Ktoś w czasach króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, ale uciekło mi nazwisko, wyraził myśl taką, iż to że istnieje państwo prawa, nie oznacza to, iż państwo to jest sprawiedliwe.
Wiadomo, że ustawy piszą Ci którzy mają dojście do władzy i są tymi przepisami najbardziej zainteresowani. Ale... nie mówimy tu chyba o np. drogówce i radarach, tzw. zasilanie budżetów lokalnych przez kierowców, nie mówimy o grach hazardowych, czy "gazetach lub czasopismach". Nie widzę nic złego w tym zapisie i jestem dobrej myśli, że interpretacja przepisu ma opierać się na słowie płoszenie w sensie takim, że chodziło tu raczej o takie sposoby rejestracji które wiążą się z nachalnym wabieniem zwierząt, używaniem sztucznego światła, hałasu, fleshy, prądu czy co tam komu mogłoby przyjść do głowy, a co nie posiada korzeni ani futra itp.
Czy coś komuś wiadomo, iż ktoś na podstawie tego rozporządzenia został ukarany? Jeśli nie, to chyba nie taki diabeł straszny.
Btw. Z innej beczki. Tu kolega pracuje w nadleśnictwie. Ostatnio zastanawiałem się jaka jest penalizacja w następującej sytuacji. Byłem w lesie, do którego wszedłem od strony swojego domu. Krążyłem sobie po ścieżkach, przeszedłem potok, robiłem zdjęcia m.in. krzyżówki z małymi (z dosyć daleka). Następnie wyszedłem ścieżką na szosę i zwróciłem uwagę na tabliczkę z napisem "Nie wchodzić. Wycinka drzew" lub coś podobnego. Przez cały pobyt w lesie nie miałem świadomości, iż łamię jakieś przepisy. A może to nie jest przepis tylko informacja, że wchodzę na własne ryzyko? Nieznajomość prawa szkodzi, więc chciałbym wiedzieć, czy mogę wchodzić do lasu pod własnym domem czy nie?