W tym miesiącu jeszcze mnie tu nie było a tu tyle ładnych kadrów - gratuluję wszystkim po kolei spotkań z przyrodą

Żeby nie było też nie próżnowałam przez ostatnie dni

Ale od początku.
Poniedziałek, ostatni dzień stycznia, cały dzień w biegu - niby ferie a okazuje się, że nagle sporo spraw wymaga załatwienia "na już". Wieczorem pakowanie plecaka i kilka minut przed północą meldujemy się na dworcu Bydgoszcz Główna, miła pani w okienku sprzedaje bilety do Bystrzycy Kłodzkiej. Czeka nas całonocna jazda, ale emocje nie pozwalają zasnąć - ciekawe czy w gorach śnieg? Będzie słońce czy szaro i buro jak na Pomorzu. Tak czy inaczej jedziemy i przed południem meldujemy się w Bystrzycy. Wita nas bajeczna pogoda - minus 12 stopni, piękne słońce i spora szansa na malownicze mgiełki. Musimy zaczekać na resztę ekipy więc łazimy trochę po mieście, uzupełniamy zapasy. W końcu grupa w komplecie i wczesnym popołudniem ruszamy na Śnieżnik. Podejście spacerowe ale wychodzi siedzienie za biurkiem i brak kondycji

No trudno - najwyżej zajmie nam to ciut więcej czasu tym bardziej, że dookoła bajeczne widoki i co chwila rozstawiamy statywy.
84.

Powoli drapiemy się coraz wyżej i wyżej, zostawiając za sobą takie obrazki:
85.

Niestety gęsty las nie pozwala na szersze kadry, ale dziś i tak głównym celem jest dotarcie do schroniska. Już niedaleko celu wyprawy żegna nas zachodzące słońce i piękne chmury zasnuwające dolinę
86.

Do schroniska na hali pod Śnieżnikiem docieramy już w zupełnych ciemnościach. Zrzucamy plecaki, schodzimy do kuchni a tam czeka już kierownik schroniska pan Jacek z całym dzbanem gorącej herbatki z cytryną

Poza nami jest tu zaledwie kilka osób - niesamowity klimat prawdziwego górskiego schroniska. Pałaszujemy kolację, a po niej przy przepysznym grzańcu toczymy długie Polaków rozmowy. W końcu robi się późno i z żalem, ale jednak kładziemy się spać.
Budzik dzwoni o 6:00. Szybka kawa, sprzęt do plecaka i energiczny marsz na szczyt Śnieżnika. Powoli zaczyna się rozwidniać a nam mordki śmieją się od ucha do ucha (gdyby nie te uszy to by się śmiały dookoła

) Wokół widoki jak z bajki
87.

Pstrykamy zdjęcie za zdjęciem, a ja mam wrażenie, że czas stanął w miejscu
88.

Pogoda szykuje nam kolejną niespodziankę - zaczynają napływać groźnie wyglądające chmury, na naszych oczach pogoda zmienia się z sekundy na sekundę
89.

Po dwóch, może trzech minutach słońce znika, zaczyna wiać, a widoczność spada do kilku metrów
90.

Koniec fotografowania. Czas zapakować sprzęt do plecaka i zejść do schroniska na śniadanie.