Miło się czyta Wasze "sprawozdania" i ogląda fotki z dzisiejszego dnia. Jak widzę pogoda zróżnicowana. U mnie rano prószył śnieg, ale popołudniu świeciło piękne słoneczko. Korzystając z wolnej chwili wybrałem się eksplorować nowe tereny. Przyznać muszę, że ów teren wygląda obiecująco, czego nie mogę jednak potwierdzić kadrami. Najpierw trafiłem na świeży trop lisa. Udając się za śladem dotarłem do zamarzniętego rowu, a trop prowadził wprost na lód. Rozglądam się i widzę liska. Problem w tym, że on także zauważył mnie

. Idę dalej nasłuchując dzięcioła, lokalizacja wśród gałęzi i mam pierwszy dokument

.
507.

Następnie trafiam na sarny, jedna jest stosunkowo blisko, stoi jednak w gąszczu suchych badyli, mam więc następny dokument.
508.

Cichutko robię zwrot i kieruję się w stronę rozległej polany, na której w sąsiedztwie dębu widzę kolejne sarny. I tym razem kończy się na dokumencie (obróbka w stylu „kanapka Ortona”).
509.

Pogoda całkiem przyjemna, świeci słońce…są, jelenie. Idą w oddali, powoli. Wychodzą na leśny dukt, leżę już na ziemi i mam wielką nadzieję, że skierują się w moją stronę. Niestety wybrały przeciwną, a ja odprowadzam je wzrokiem. Trudno, może następnym razem. Idę dalej, na drzewie siedzi raniuszek, jest blisko mnie i nie ucieka, a ja zamiast zrobić zdjęcie podziwiam tą małą białą kuleczkę. Gdy w końcu mój mózg odbiera falę, która niesie wiadomość: a może zrobiłbyś tak fotkę?, ptaszek odlatuje

. Na koniec kolejny sarni dokument.
510.

Wypad udany bo wracam wypoczęty, przez moment pozwoliłem sobie nawet na małe leżakowanie w suchych trawach ogrzewany promieniami słońca.