Jako że myszołów dla mnie to rarytas nie byle jaki pochwalę się jego zdjęciami.
Zwabiłem go na kurę, niestety /dla myszołowa a na szczęście dla kury/ już zabitą przez jastrzębia.
/Zdjęcia nieuchwytnego mordercy z oczywistych powodów nie będzie/.
258. Najpierw przysiadł nieopodal w wierzbinie...

259. ...potem na patolu (rozmiarów pod bielika) i wywalił zgłodniały język,

260. zeskoczył na sztywną kurę....
261. .... i złorzeczył plując pierzem, że drób podają nieoskubany.
262. Syty podziwaiał okolicę mimo, że palce mu marzły.
263. W końcu się odwrócił, spojrzał i wypalił z wyrzutem: - I czego się gapisz?

264. Pomyślałem sobie: Ot, czarny charakter!