Skocz do zawartości

Fotoprzyroda.pl używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem


Zdjęcie

Lipiec 2011


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
780 odpowiedzi w tym temacie

#481 kurdeniewiemco (Paweł Wróblewski)

kurdeniewiemco

Napisano 18 lipca 2011 - 20:43

slawoj - głęboko tam, ze 1,5m.
<p>R5+Sigma 500/4 Sport, RP+24-105 IS STMhttps://www.facebook....swiat.zdjecia/

#482 slawoj (Sławek Wojtczak)

slawoj
  • Lokalizacja:
    Wałcz/Nadarzyce

Napisano 18 lipca 2011 - 20:48

slawoj - głęboko tam, ze 1,5m.

mówiłes, ze wiecej ziela niz wody i ze sie nie dało pływac, to myslałem, ze płycizna :-P

#483 kurdeniewiemco (Paweł Wróblewski)

kurdeniewiemco

Napisano 18 lipca 2011 - 20:51

no płynąć się nie dało, bo wiosła prawie stawały w tej gęstwinie, ale wody było sporo, dalej napewno mniej, ale tam nie dopłynąłem :P
Dorwę wodery to jeszcze oblukam.
<p>R5+Sigma 500/4 Sport, RP+24-105 IS STMhttps://www.facebook....swiat.zdjecia/

#484 Andrzej_B (Andrzej Bulandra)

Andrzej_B
  • Lokalizacja:
    Katowice

Napisano 18 lipca 2011 - 20:54

pol, fajne maluchy.
turbol, Twoje zdjęcia błotniaków to prawdziwe mistrzostwo.
emwi, bardzo ładnie pokazałeś ten strumień, przyjemnie się ogląda. Wilk do tematu!
Wiktor - gratuluję spotkania, fotki też dobre.

Ostrygojad:

712.
http://files.me.com/ambulandra/jjhibm

Canon 7DII + 100/2.8L + 100-400L II

ambulandra.fotoprzyroda.pl


#485 obywatel

obywatel
  • Użytkownik
  • 988 postów

Napisano 18 lipca 2011 - 21:02

emwi, jesteś prawdziwym Mozartem krajobrazu, nuty twojego zdjęcia są do siebie idealnie dopasowane.

Andrzej_B jestem pełen podziwu za to spotkanie, oby mnie coś podobnego kiedyś spotkało, nigdy nie widziałem tego Pana :oops:

pol jak zwykle mistrzowskie ujęcia, piękna perspektywa i sama jakość. Wielki pokłon.

turbol Twoja korba na punkcie błotniaków nigdy mnie nie przestanie ciekawić, wspaniałe efekty dzięki temu możemy podziwiać, chyba należą Ci się podziękowania. To naprawdę piękne ptaki.

buteo fantastyczny przegląd gatunków w dobrym wydaniu.

Judyta cóż można powiedzieć? Chyba każdy marzy o spotkaniu takiego macho.

Kurdeniewiemco
uważaj jak tak samemu wałęsasz się po takich topieliskach, ja w takich okolicach o mało źle nie skończyłem, choć Twoje zaparcie pełne jest podziwu.


Poczułem nagłe uderzenie! Zabolało! Co się dzieje? Co to za dźwięk pomyślałem? Wnet nuty znanej mi przecież melodyjki zaczęły się układać w spójną całość, całość która budzi mnie co dzień do pracy. Wybiła 1.20. Telefon zaczął szaleć na oparciu łóżka, pobudzony wibracją. Wstałem z ogromnym trudem, ostatnimi czasy natłok pracy i brak wolnego czasu wyjątkowo dały mi się we znaki. Dzisiaj po wyprawie też czeka mnie praca, niestety. Przygotowanie do wyjścia to właściwie już rytuał. Kawa w kubek, herbata w termos, kanapka do kawy, kanapki do budy, obmywanie oczu, ubranie. Kiedy kończyłem kawę niebo się otworzyło, a do uszu dobiegł ogromny huk uderzającego o parapety deszczu. Włączyłem komputer, naniosłem współrzędne geograficzne czatowni na stronę z prognozą. Oglądam i myślę. Światła nie będzie, to już wiedziałem dzień wcześniej, niska podstawa chmur, zatem będzie ciemno nawet jak na pochmurny dzień, opady przejściowe, lekkie, około 2.30 powinny ustać nad rejonem. Mam tam przecież 60 km, zatem możliwe, że wyjadę z tego frontu, który nad moim domem szaleje od poprzedniego dnia. To już ostatni lipcowy wypad w te rojny, wkrótce rodzinny wyjazd, w lipcu okazji już nie będzie, poza tym tęsknie za nimi, za skrzydlatymi, decyduję się jechać. Z resztą kawę już wypiłem, biorę wszystko pod pachę i ruszam. Momentami deszcz przeradza się w istną nawałnicę, czasem muszę zwolnić do 60 km/h, bo nic nie widzę, z resztą nie śpieszę się. W taki dzień jasność pojawi się wyjątkowo późno. Droga to istny slalom, ogrom płazów powychodziło na drogę i beztrosko zażywa tego naturalnego prysznica na rozgrzanym asfalcie. Temperatura powietrza jest zadziwiająca - 27, 5 stopnia, czarna linia drogi oświetlona reflektorami samochodu paruje tajemniczo. Wiatr słaby, zaledwie kilka węzłów. Biedne ropuchy, żaby i inne cudaki. Drogi w Polsce zbiorą tej nocy bogate żniwo. Jadę 80 km/h, nagle wyprzedza mnie z ogromną prędkością bus, za którym niczym fala uderzeniowa ciągnie się potężna smuga rozbitej w pędzie wody. Drogę znam na pamięć, jechałem nią mnóstwo razy, jeżdżę nią do rodziców, nad wodę, czasem służbowo. Skręt w prawo, skręt w lewo, teraz prosto. Praktycznie przed samym końcem widzę młodego lisa zabitego na drodze, widać że zabito go niedawno. Po chwili namysłu decyduję się go zostawić, choć wszystko do zabrania jest w bagażniku. Rękawice i worki foliowe jeżdżą ze mną wszędzie. Godzina 2.53 wysiadłem z auta, deszcz wyraźnie osłabł, w zasadzie to jeszcze tylko troszkę, symbolicznie smyra mnie ciepłymi kroplami. Panuje niezwykłe ciepło, jestem w krótkim rękawku i nie czuję zimna. Zakładam jednak bawełnianą koszulę, na to drugą z brezentu, a na koniec długą kurtę z kapturem, sięga mi aż do kolan, no i oczywiście wodery. Człowiek, który je wymyślił, powinien dostać nobla. Przez ramię przekładam torbę z podręcznymi rzeczami, na plecy sprzęt, w drugą rękę złożony dom wraz z umeblowaniem. Mimo, że jest czarno jak w piekle, widzę kontury znanej mi tak dobrze okolicy. Kukurydza już mnie przerosła, a zboże odbija się czystą żółcią, tak wyraźną mimo mroku. Nadal mam trochę wątpliwości, co do kierunku ustawienia budy. Zostawiam rzeczy 15 metrów od brzegu i cichym spacerem dobieram miejsce. Coś spłoszyłem! Niczym torpeda, z łoskotem pruje wodę i pędzi w przeciwnym kierunku, byle dalej od intruza. Wokół panuje zupełna cisza. Nie podoba mi się, zdecydowanie wolę wiosenną symfonię. Dokładnie w momencie jak zacząłem rozkładać namiot się zaczęło, tak mi się teraz przynajmniej wydaje. Z resztą, to bez znaczenia, bo efekt jest tu istotny. Nagle z nieba lunęło z taką siłą, że w 10-15 minut, jakie mi zajmuje rozstawienie biwaku, miałem przemoczone wszystkie 4 warstwy, a jedynym suchym miejscem na ciele były skarpetki. Skarpetki mam suche - pomyślałem, to w zasadzie najważniejsze miejsce i ponownie pomyślałem o noblu dla woderów. Włosy mokre opadły mi na czoło, całkowicie mokre plecy i rękawy, mokra klatka piersiowa, czułem zimno wody na gołej skórze, czułem skapujące po szyi krople. Kiedy wszystko rozbiłem, przykryłem namiot siatką, zostawiając dwa judasze, frontowy i lewy. Resztę skryłem, pod ciężką od wody siatą. W środku wydało mi się zdecydowanie bardziej przytulnie. Dziwne zaiste to uczucie, samotnie skulony człowiek, w małym namiociku, mokry, w wodzie po kostki, która spowita jest korzuchem rzęsy, dodającej jakiegoś mrocznego klimatu. Wokół ciemności, choć widać rozpościerającą się wodę, szarpaną ogromną ulewą, która również w namiot uderza z całym impetem wydając ten jedyny w swoim rodzaju dźwięk. Dźwięk z dzieciństwa, wakacje, namiot, mazury, morze, góry, zawsze pod namiotem, zawsze jak padało to stukot kropli wydawał ten zapadający w pamięć rytm. Człowiek wtedy cieszył się z namiotu i modlił się, żeby tropik przetrwał. Cóż, gdyby taka pogoda się utrzymała to pewnie nie zrobiłbym ani jednego zdjęcia. Za dużo wody leciało z nieba, żeby wyjmować sprzęt. Drobny deszczyk rozumiem, ale nie taką ścianę deszczu. Skuliłem w się w moje mokre ciuchy, nalałem kubek herbaty i patrząc się na okolicę spokojnie czekałem. Kubek herbaty to nieopisane błogosławieństwo dla organizmu i morale. Od razu zrobiło mi się lżej na duszy. Deszcz słabnie, by po chwili znów uderzyć z całą siłą. Słyszę pojedyncze głosy łysek, perkozków, gęgaw, czasem kukułki. Na zbiorniku coś żeruje, pływa to w jedną, to w drugą stronę, nurkując nieustannie. Po mojej prawej stronie coś większego, w wielkości krzyżówki dosłownie na wyciągnięcie ręki przeczesuje pióra i zażywa deszczowej kąpieli. W tamtym momencie pogodziłem się, że nie przywiozę dobrych ujęć, szanse na jakieś zdjęcia maleją z każdą chwilą, przyjmuję to do świadomości, nie martwi mnie to wcale, bo czuję przyjemność, mimo zimna i wszędobylskiej wody, czuję że jest mi dobrze, że mogę siedzieć tutaj i podziwiać ten zupełnie inny od poetyckich opisów wschód słońca. Bardziej można tu powiedzieć o wschodzie jasności, bo słońce miałem tego dnia zobaczyć znacznie później, jak będę już w pracy. Cholerna ironia. Namiot ustawiłem tego dnia z nastawieniem, na bekasowate i lewy pas brzegu graniczący z drogą, to tam gdzie jednego razu odwiedziły mnie czaple. Jako drugorzędny teatr potraktowałem prawą flankę, pas gdzie jednego razu zauszniki sprawiły mnie i sobie tyle frajdy. Czapla się pojawiła nagle, najpierw zatoczyła krąg nad żerowiskiem, by potem usiąść dokładnie w tamtym miejscu, gdzie niegdyś mogłem je podziwiać. Teraz patrząc na notatki i zdjęcia, wiem że nie jest to najszczęśliwsze miejsce na czaple, pojawiają się sporadycznie i w miejscu gdzie pas brzegu jest goły, jakby go jakiś zapalony ogrodnik skosił przed paroma dniami, ciężkie warunki do ukrycia. Odkryta przestrzeń nie za bardzo mi tam pomoże. Nic w tym dziwnego, cała okolica oferuje dużo bezpieczniejsze miejsca, równie obfite w ryby. Weszła ostrożnie do wody i zaczęła swój śmiercionośny balet. Deszcz w tym momencie zaczął być już akceptowalny, ostrożnie wydobyłem sprzęt i ustawiłem na statywie. O zdjęciach nie było mowy, światłomierz nawet nie pokazywał minimalnej wartości, chciałem ją jednak poobserwować przez moment. Na wodzie zaczął się ruch. Do moich uszu doszły też dźwięczne gwizdy łęczków i kszyków. W oddali żurawie zagrały ponownie swój hymn, jakby chciały obwieścić okolicy, że pora wstawać. Gęsie kolumny powoli wypływały zza prawego pasa zarośli, stamtąd gdzie idzie nurt starego koryta. Mijają minuty, w dalszym ciągu jest okrutnie ciemno, do tego lejący deszcz, czyli idealne warunki, od siedzenia w miejscu organizm zaczyna się wychładzać, czuję jak temperatura powietrza spada, jak kostnieje mi ciało. Nie wiem ile czasu minęło zanim czas osiągnął 1/40 sekundy. Czas absurdalny na zdjęcia. W każdym razie był to czas, kiedy pierwsze gęsi już zeszły na ląd. Nad nami pojawiły się niezawodne rybitwy, czarne i zdecydowanie więcej rzecznych, więcej niż poprzednim razem. Ciekaw jestem, od czego to zależy? Pierwsze zdjęcia szybko potwierdziły to, co przecież doskonale wiedziałem. Jest za ciemno! Czekam dalej. Czapla niestety nagle zerwała się w powietrze i odleciała. Pożegnałem ją z ciężkim sercem, z wielkim żalem, za ciemno by uwiecznić jej obecność. Tego dnia w tym miejscu miałem już jej nie zobaczyć. Czaple mnie wyjątkowo fascynują, muszę przygotować miejsce z nastawieniem właśnie na nie, niezwykła jest gracja i jakiś nierealny wygląd, tych ptaków o przepięknych proporcjach. W moim odczuciu są niczym duchy, mistyczne, wręcz poetyckie. Siwe nie do zobaczenia, kiedy stoją na tle lądu w totalnym bezruchu, białe natomiast przepięknie kontrastują z szarością świata, swoją śnieżną szatą, prawdziwe królowe śniegu. Najlepszy efekt wyprawa by przyniosła, gdyby dopisały kszyki i łęczaki, kszyka co jakiś czas widuję w powietrzu, czasem gdzieś daleko wśród traw, nigdy jednak blisko szkła. Dlaczego się tak dzieje? Mam idealne wyjście szkła na obszar, w którym tak beztrosko żerowały ostatnimi czasy, podchodząc mi dosłownie pod nos. Idealna, czysta sceneria, aż prosiła się o obecność pięknie umaszczonego kszyka, czy figlarnego łęczaka. Drobne źdźbła trawy wystawały ponad wodną toń, delikatnie ozdobione sznurem pereł z padającego deszczu. Scena wręcz wymarzona. One jednak pozostawały poza zasięgiem, były nieopodal, nie więcej niż 10-15 metrów od miejsca przygotowanego na ich spotkanie, zasłonięte jednak gęstym, budzącym się do życia bunowiskiem. Na scenę wchodzi nieposkromiony nurek, świetny łowca ryb. Pan perkoz dwuczuby wraz z rodziną. Płyną oddzielnie dwa dorosłe osobniki, za każdym z nich warkoczyk, dwa maluchy, już samodzielnie i o własnych siłach.

713.
Dołączona grafika

Są zdecydowanie większe niż poprzednio, wyglądają też na wyjątkowo zdrowe, bo bez przerwy się zaczepiają i ganiają wokół starego. Perkozy wraz z podopiecznymi rozdzielają się na różne rewiry zbiornika, zaczynają polowanie. Oczywiście jeden z nich płynie z maluchami w miejsce, gdzie nie jestem obstawiony szkłem, a siatka częściowo zasłania judasz. Perkoz nigdy tam nie wpływał, nie wiedziałem dlaczego, miałem podejrzenia, że może namiot go jednak troszkę odstrasza. Teraz jednak wpłynął. Nurkował i polował, malce próbowały naśladować mistrza, oczywiście robiąc przy tym mnóstwo wygłupów.

714.
Dołączona grafika

Czym jest uwarunkowana zmiana pewnych ich przyzwyczajeń, nie mam na myśli jedynie perkozów, ale całej ptasiej gawiedzi? Momentami potrafią zachować się całkowicie niekonwencjonalnie, zupełnie nieprzewidywalnie i w sposób, który totalnie nas zaskoczy. To jest chyba w tym wszystkim najpiękniejsze, to właśnie wydaje się być tym, co mnie i podobnym do mnie ludzi, pociąga świat fotografii przyrodniczej. To nieznane coś, co od znanych nam z pozoru zwierząt może się przydarzyć właśnie dziś, nie jutro, nie za miesiąc, ale właśnie dziś i nigdy więcej. Całym harmidrem przepędziły dwie młode łyski, które kręciły się również w tej okolicy. Na tej samej stronie swój występ rozpoczął aktor, który zbił mnie nieco z tropu. Do dzisiaj nie jestem pewien, z czym miałem do czynienia. Pod uwagę brałem tylko dwa rozwiązania, młody zausznik albo perkozek.

715.
Dołączona grafika

716.
Dołączona grafika

Dziwny jegomość nurkował wesoło, pływał wokół mojego stanowiska, czasem rozpędzając się po tafli wody, by nagle, raptownie zahamować. Zbliżył się w pewnym momencie naprawdę blisko. Pocieszny z niego nurek, pięknie barwiona szyja i białe policki.

717.
Dołączona grafika

718.
Dołączona grafika

719.
Dołączona grafika

Niezwykle długie nogi, oczywiście obszyte płetwami, miałem okazję przez ułamek sekundy je podziwiać, gdy tajemniczy ptak wdrapywał się już na legendarną bio-konstrukcje tuż pod powierzchnią wody, na której to młode łyski czy zauszniki często dawały mi foto - tematy. Uwieczniłem jego żer ujęciami, szkoda że było tak ciemno.
Dołączona grafika
Zdjęcia dalekie od doskonałości, ale przynajmniej jakieś są. Perspektywa przy tej odległości również daje się we znaki. Nie mogę robić zdjęć z niskiego pułapu, zarośla za duże. Ogarnęła mnie jakaś melancholia, deszcz leniwie nakreśla koła na wodzie, wszystko jest pogrążone w szarości i jakimś dziwnym smutku. Gęsi tymczasem zrobiło się naprawdę sporo, wszystkie oczywiście z gromadką większych, bądź mniejszych dzieciaków.

720.
Dołączona grafika

721.
Dołączona grafika

722.
Dołączona grafika

723.
Dołączona grafika

724.
Dołączona grafika

Zawsze na czele jedna dorosła i jedna zamykająca pochód, a w środku kolumna potomków idąca za prowadzącym po niewidzialnej nitce. Oczywiście zgodnie z naturą gęsi, ciągle dochodzi do jakiś utarczek, któraś jest przeganiana, czasem niektóre wzbijają się w powietrze, po chwili lądują nowe.

725.
Dołączona grafika

726.
Dołączona grafika

727.
Dołączona grafika

Nad głowami swoją obecność co jakiś czas oświadcza kolejna eskadra gęsich lotników, zmierzająca gdzieś na pobliskie pola. W ogólnym splendorze i obfitości tego życia wokół mnie, pokazał się nowy uczestnik zabawy, zupełnie nieoczekiwany. W miejscu gdzie czekałem na kszyka, wynurzyła się na otwartą przestrzeń kropiatka. Pięknie i z gracją poczęła kroczyć w moją stronę.

728.
Dołączona grafika

729.
Dołączona grafika

730.
Dołączona grafika

731.
Dołączona grafika

732.
Dołączona grafika

733.
Dołączona grafika

734.
Dołączona grafika

735.
Dołączona grafika

736.
Dołączona grafika

Wcześniej widziałem ją tylko raz, wczesną wiosną jakieś 7 km od tego miejsca, w rowie melioracyjnym, wtedy miała żółtawy dziób, ta miała dziób szaro – brązowy, reszta budowy anatomicznej, ułożenie ogona, kropka w kropkę z tamtą kropiatką. Zafascynowany bez opamiętania wyzwalałem migawkę, zapełniłem bufor, odczekałem i strzelałem serie dalej.

737.
Dołączona grafika

738.
Dołączona grafika

Niezwykle ubarwiona, zrozumiałem od czego wzięła nazwę. Robiła komiczne kroki wyciągając swoje długie nogi z wody i ostrożnie stąpając naprzód, co jakiś czas wydobywała coś z wody, by połknąć przechylając głowę do góry. Szła prosto na mnie! Po chwili była nie więcej niż dwa metry od budy.

739.
Dołączona grafika

Nie było jak przejść dalej, namiot zbyt brutalnie wystawał w głębszą wodę, odgradzając podtopiony szlak swoją sylwetką. Wybiła się więc i uleciała w powietrze, lądując z mojej prawej, totalnie nieprzygotowanej do zdjęć. Poczułem się szczęśliwy, przywiozę kilka dość wartościowych kadrów. Oczywiście dalekich od doskonałości lecz jednocześnie takich, na które czasem będzie przyjemnie zerknąć. Przy tak bliskich spotkaniach, zawsze bardzo się cieszę, jest to bowiem też potwierdzenie, że namiot spełnia swoją funkcje, że moje zachowanie nie jest zauważalne, że ogólnie potrafiłem się w miarę wtopić w otoczenie. Mam nadzieję, że za kilka lat, jeżeli ta pasja mnie nie opuści, a myślę że nie, będę niczym stary wykrot na wyrąbisku leśnym. Będę niczym duch. W tym całym okalającym mnie życiodajnym tętnie przemijały kolejne minuty. Nad nami pojawił się błotniak nękany obficie przez śmieszki i rybitwy, nie widzę jakie dokładnie, pewnie czarne. W tej okolicy jest ich szczególnie dużo. Te ptaki też są dla mnie zagadką! Czasem pojawiają się rzeczne w dość licznej kompani, czasem nie ma praktycznie ich w ogóle. Od obserwacji oderwał mnie chłód, całkowicie mokre plecy podzieliły się wodą ze spodniami, te natomiast z innymi częściami garderoby i tak w zasadzie całkowicie mokry, samotnie siedział człowiek, podziwiając spektakl natury. Przed 7.00 palce u rąk rozmiękły się od wody, zrobiły się białe, a ja straciłem w nich czucie. 4 godziny w zimnie i wodzie, całe ciało drżało, a ja co raz trudniej wytrzymywałem chłód, który kuł mnie niczym szpikulec. Nie czułem kiedy wciskam migawkę do połowy, nie czułem w zasadzie już nic. Gęgawy totalnie rozluźnione otoczyły mnie od lewej strony i od wejścia, wraz ze swoim nielatającym potomstwem, odległość niestety przeszkadzała, przeszkadzały też wysokie zarośla. Nie mniej jednak niezwykły widok przedstawiał gąszcz traw z utkanymi gdzie nigdzie długimi gęsimi szyjami.

740.
Dołączona grafika

741.
Dołączona grafika

742.
http://img807.images.../7056/129pm.jpg

743.
http://img849.images...9/6162/130w.jpg

Najbardziej z tego wszystkiego zdziwiły mnie niezwykle grube i wyglądające na potężnie umięśnione nogi gęgaw. Widziałem je sporadycznie, w momencie jak swoim śmiesznych chodem, przemierzając kolejne metry zielnego dywanu, ukazywały mi się w całej okazałości, by po chwili znów ukazać jedynie szyje wystającą znad zarośli, szyje i głowy niezwykle przecież czujne.

744.
http://img845.images.../8420/126bw.jpg

745.
http://img23.imagesh...g23/7/125os.jpg

Tak doczekałem 7.40. Powoli zbliżał się czas na wyjście. Ta decyzja zawsze jest trudna, z jednej strony chciałbym jeszcze zostać, z drugiej czasu co raz mniej, przecież idę na 11 do pracy, jeszcze 8 godzin przede mną ciężkiego wysiłku umysłowego. Kiedy moja sylwetka wyprostowała się po wyjściu, niszcząc harmonię krzywizn i linii horyzontu, wszystko z ogromnym hukiem ruszyło do ucieczki.

746.
http://img33.imagesh.../1262/142dk.jpg

Żal mi było tych przerażonych istnień i wstyd, że mój gatunek wywołuje coś podobnego. Nurkujące poszły pod wodę, latające w powietrze, a te które nie potrafiły jeszcze podobnej sztuki, ruszyły w panicznym strachu przed siebie. Młode gęsi biegły skulone zaledwie kilka metrów ode mnie. Skuliłem się również, by chociaż odrobinę stać się dla nich mniej przerażający. Całą poranną ekspedycje zakończył spacer w rejon, gdzie zamierzam przygotować miejsce na czaple. Nie zwiodły mnie, ze starego martwego cmentarzyska starych olsów, zatopionych nurtem pradawnej odnogi, wybiło się w powietrze aż 17 sztuk. W tym przepiękne białe. Jedna w drodze powrotnej zerwała się dosłownie spod moich nóg, polowała w kanale melioracyjnym, zatopiona w gąszczu zarośli.

747.
http://img814.images...14/732/152b.jpg

748.
http://img196.images.../831/153mxn.jpg

749.
http://img607.images.../7632/154ty.jpg

Te rejony właśnie staną się celem mojej następnej przygody. Oby dane mi było ją przeżyć. Ten poranek był ciężką próbą dla mojego szkła, ciężką dla oka i ręki, czasy nie przekraczały 1/400 w najlepszych momentach, prac na potężnych czułościach i świadomość, że światło niweczy cały efekt. To była również ciężka próba dla siły woli i organizmu przemoczonego od deszczu. Dużą część zdjęć, z zapełnionych dwóch kart poszło do kosza, na dużej ilości czas naznaczył swoją obecność zamazanym obrazem. Mam nadzieję, że chociaż jakaś skromna część tutaj pokazanych, może się podobać.

#486 Tomek_K

Tomek_K
  • Użytkownik
  • 3 087 postów
  • Lokalizacja:
    Mazowieckie

Napisano 18 lipca 2011 - 21:25

Nawet gdyby nie było zdjęć,to po takim opowiadaniu ,obraz sam się kreuje.Pięknie napisane.

#487 emwi

emwi
  • Lokalizacja:
    Warszawa

Napisano 18 lipca 2011 - 21:31

obywatel, fotki też przyzwoite, a biorąc pod uwagę warunki bardzo dobre, opowieść czyta się z zapartym tchem, nie po raz pierwszy zresztą ...

i jaki ze mnie Mozart ? duża przesada, ale oczywiście dzięki ...

Judyta, patryk23, Andrzej_K, dzięki za słówko, ale z tym "wilkiem" do tematu to chyba lekka przesada ... żeby chociaż półdziki i bardziej czystej krwi był ...

X-T3, X-T20, X-M1, K-5 IIS, S5 PRO i pleśniaków garść, szklarni nie ogarniam
 


#488 WildRoses

WildRoses
  • Lokalizacja:
    kujawsko-pomorskie

Napisano 19 lipca 2011 - 07:41

kurdeniewiemco, tylko tam uważaj bo jak sie utopisz w tym bagnie to :lanie:
obywatel, niezbyt często się tu pojawiasz, ale jak już coś wrzucisz to czas zaparzyć sobie kawkę, rozsiąść się wygodnie w fotelu i z przyjemnością zabrać za czytanie i oglądanie :-)
Nikon i klamoty

#489 Logiełka (Piotr)

Logiełka
  • Lokalizacja:
    Konstancin-Jeziorna

Napisano 19 lipca 2011 - 08:04

Andrzej_B, gratuluję spotkania :)
obywatel, poczytać uczciwie powiem nie mogłem ale zdjęcia fajne - ładne i bogate tereny.
emwi, jak zwykle bajkowo, a po spotkaniu tego pieska spodnie na d...e całe :)

A ja dziś ptaszkowo - nadmorsko :)
750. Śmieszek tu dostatek
Dołączona grafika

751. Mewy cień :)
Dołączona grafika

752. Zdjęcie z serii: co to za ryba?
Dołączona grafika

753. Morze - szumi 24h na dobę
Dołączona grafika

Gorąco pozdrawiam

Piotr

#490 pol

pol
  • Lokalizacja:
    dolnośląskie

Napisano 19 lipca 2011 - 09:11

chyba pogoda Ci się psuje, a ptaszki mi się podobają :)

#491 emwi

emwi
  • Lokalizacja:
    Warszawa

Napisano 19 lipca 2011 - 09:52

Logiełka, pewnie że całe, zwierz do rany przyłóż

a Twoje fotki miodne są :
750 ładnie skadrowane
751 z fajnym rytmem choć mz lepiej wyglądałoby w kwadracie
752 dobre pytanie :-)
753 ładny podział kadru na trzy strefy, dobre BW

pozdro

X-T3, X-T20, X-M1, K-5 IIS, S5 PRO i pleśniaków garść, szklarni nie ogarniam
 


#492 minek91

minek91
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 19 lipca 2011 - 11:02

logielka: w.g mnie to mietus?

Canon EOS 500d + Sigma 150-500 f/5.0-6.3 + Canon 300mm f/4

 

Moja strona"

 


#493 Ark (Arkadiusz)

Ark
  • Użytkownik
  • 2 221 postów

Napisano 19 lipca 2011 - 11:29

logielka: w.g mnie to mietus?


...a może to, babka bycza, której ostatnimi czasu pełno pływa w Bałtyku, a zdarzyło mi się, złowić ją także w Wiśle.

...spokój grabarza...

 

http://www.listkiewicz.eu


#494 Mustang_71

Mustang_71
  • Lokalizacja:
    Nowa Ruda

Napisano 19 lipca 2011 - 11:50

Z ostatnich stron wypada pochwalić 4 sety - buteo rudzik, emwi - potoczek, obywatel - zdjęcia i proza :), Logiełka kormoran ze śniadankiem :)

Ja dam kilka fotek z dwóch ostatnich dni. Dodam że dzisiaj też o 4 w terenie ale jak to pisał Szczepan kartonów niestety brak :cry:
754.
Dołączona grafika

755.
Dołączona grafika

756.
Dołączona grafika

757.
Dołączona grafika

758.
Dołączona grafika

759. a ten młodzian przechodził drogą bezczelnie obok mnie w odległości może 3-4 metry. Niestety światło już było kiepskie a i adrenalina zjadła profesjonalizm i fotki takie sobie :-/
Dołączona grafika

760.
Dołączona grafika

761.
Dołączona grafika

762. mój pierwszy czarny - przetarcie jest to teraz już tylko lepsze foty ;-)
Dołączona grafika

763. dość spory crop
Dołączona grafika

... jest wolna chwila??? No to czas do lasu :)
Canon EOS 5D III, C 24-105 f/4.0 L IS USM, C 300 f/2.8L EF IS II USM, TC EF 2.0x III, C 100-400mm L IS USM, "pośredniaki" - Manfrotto 055XPROB


#495 pol

pol
  • Lokalizacja:
    dolnośląskie

Napisano 19 lipca 2011 - 12:59

kartonów niestety brak

nie narzekaj, jest dobrze

#496 Logiełka (Piotr)

Logiełka
  • Lokalizacja:
    Konstancin-Jeziorna

Napisano 19 lipca 2011 - 15:29

Dzięki za miłe słowa. Brat też mi pisał że to ta babka :)
MUSTANG_71, niestety tu mam wolny net i nie wszystkie mi się otwieraja jedna konie na 756 bardzo mi sie podobają, może troszkę bym je rozjaśnił albo mój laptek bez podłaczenia do prądu przyciemnia ciut.

Spotkałem się dziś na wschodzie z naszym forumowym kolegą Koocorem - fajny gość, jak wszyscy z FP :) zdjęcia ze wschodu wstawię pewnie wieczorem :)

Pozdrowienia :)

#497 Judyta

Judyta
  • Użytkownik
  • 2 223 postów
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 19 lipca 2011 - 15:31

Logiełka, 753=2. czadowo :mrgreen: , w końcu jakieś ptaszki wstawiłeś, ekstra foty
MUSTANG_71, koniki- cudnie, daj do tematu- przyjemnie będzie do nich wracać, jak ja bym chciała tam być, gratuluję, wspaniale
obywatel, łał, ile fot i wszystkie świetne :-D
Andrzej_B, fajniutki gatunek

#498 Mustang_71

Mustang_71
  • Lokalizacja:
    Nowa Ruda

Napisano 19 lipca 2011 - 15:54

Logiełka, Judyta, dzięki :) Z tematem to nie wiem bo mnie trochę te przepalone partie na niebie drażnią. Pomimo szarej połóweczki nie potrafiłem nic więcej wycisnąć. Następnym razem doświetlę koniki lampą z dyfuzorem może to coś pomoże :)

... jest wolna chwila??? No to czas do lasu :)
Canon EOS 5D III, C 24-105 f/4.0 L IS USM, C 300 f/2.8L EF IS II USM, TC EF 2.0x III, C 100-400mm L IS USM, "pośredniaki" - Manfrotto 055XPROB


#499 Dratwa (Paweł Szydło)

Dratwa
  • Lokalizacja:
    Pogórze Strzyżowskie

Napisano 19 lipca 2011 - 16:26

MUSTANG_71, emwi, Judyta, Tadeo, ciechus dzięki.
turbol piękny lotnik!
emwi wszystkie bardzo dobre a 700 podoba mi się najbardziej
buteo świetna seria 692 i 696 fantastyczne
MUSTANG_71 piękne mustangi ;-)
Logiełka po pięknych widokach przyszedł czas na równie piękne ptasie kadry!

#500 Andrzej_B (Andrzej Bulandra)

Andrzej_B
  • Lokalizacja:
    Katowice

Napisano 19 lipca 2011 - 16:31

obywatel, piękne opowiadanie, fajnie się czyta przy poobiedniej kawie, zdjęcia jak na opisane warunki bardzo dobre

Andrzej_B jestem pełen podziwu za to spotkanie, oby mnie coś podobnego kiedyś spotkało, nigdy nie widziałem tego Pana :oops:


Ostrygojady żyja generalnie na pólnocnych obszarach Europy, ale czasami zalatują na nasze pomorze zachodnie. Niestety nie udało mi się ustalić, czy to był tylko gość, czy też osobnik "lęgowy".

Logiełka, brawa za 751. i 752.

MUSTANG_71, gdyby nie płotek na 757. zdjęcie byłoby jak z bajki - biały rumak na tle zachodzącego/wschodzącego (niepotrzebne skreślić) słońca. Gratuluję spotkania z dzięciołem czarnym.

Canon 7DII + 100/2.8L + 100-400L II

ambulandra.fotoprzyroda.pl






Podobne tematy Collapse

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych