w naszym kraju tez mozna ladnie oberwac od jeleniowatych.. oto moja krotka relacja z wczorajszego wypadu:
Wchodze do lasu, staje na lace, on idzie do mnie. Poznaje go, znamy sie nie od dzis, nazwalem go sobie Franek na czesc chlopca z ADHD ktorego uczylem wiem ze nie jest plochliwy jak inne sarny..
Ale jest inaczej, koziolek przejawia zachowania terytorialne... widac ze dopiero co wytarl parostki, to nasze pierwsze spotkanie w tym roku. Krotka sesja, bo juz po sloneczku.. Franek ok 10m odemnie naparza parostkami w jakies badyle... Zdejmuje plecak, schylam sie by schowac sprzet... BOOM !!!
Dostaje z dynki prosto w kolano, rykoszet idzie po tulipanie obiektywu.. to bylo szybkie i zaskakujace.. 10m jednym susem.. nono ladnie brachu.. mysle sobie: jeszcze raz podskoczysz to pogadamy sarni wypierdku. Wracam droga przez las, Franek toz przedemna tylem do kierunku ruchu jak jakis napuszony rak, leb nisko, agresor odpalony do maximum.
W pewnym momencie mowie: spadaj wypierdku! to juz nie twoje terytorium! ... BOOM !!!
Tym razem bylem ready.. zlapalismy sie za rogi jak dwa byki.. w zyciu bym nie pomyslal ze przyjdzie mi sie silowac z rogaczem.. ostre koncowki parostkow porwaly mi rekawiczki i rekaw od kortki.. na szczescie nie od parady trenowalo sie zapasy ;]
Puszczony Franek sapnal jak hiszpanski byk.. para poleciala z obu chrap.. mial juz dosyc...