Zdecydowania większość z nas tu na forum znała Adriana tylko z dyskusji oraz pięknych zdjęć, które od czasu do czasu prezentował. O tym, jak wyglądał, czym się zajmował na co dzień, jakim był człowiekiem wie pewnie tylko garstka ludzi - głównie mieszkańców Szczecina bądź okolic. Jedno jest pewne, był zagorzałym miłośnikiem przyrody, jeszcze na długo przed tym jak wziął do ręki aparat fotograficzny i zaczął jej piękno uwieczniać na fotografiach. Niejednokrotnie miałem możliwość rozmawiać z Nim o tym, czasem na osobności, od czasu do czasu w większym gronie jak np. na ubiegłorocznym biwaku na refulacie w Świnoujściu. Dzięki temu wiedziałem, że pasja która nas wszystkich tutaj łączy była u Niego wynikiem głębokich przeżyć jakie towarzyszyły mu podczas fotograficzno-przyrodniczych wypadów. Entuzjazm jaki towarzyszył
jego opowieściom zawsze udzielał się słuchającym - często do tego stopnia, że już kolejnego dnia wspólnie mieliśmy możliwość podziwiania odkryć, których dokonywał w swojej pięknej i bogatej przyrodniczo okolicy. Był przede wszystkim doskonałym i wnikliwym obserwatorem, bardzo angażował się podczas eskapad, zwykle nie bacząc na towarzyszące okoliczności - nie przeszkadzał mu chłód, upał, deszcz, śnieg czy wiatr. Kalosze wkładał zwykle w ostateczności - woda do kolan, czasem nawet głębsza nie była dla Niego przeszkodą gdy miał na sobie zwykłe terenowe buty - prawdziwy terenowiec z krwi i kości. Nie musiał tego udowadniać - po prostu taki był, o czym wszyscy najbliżsi przekonywali się prędzej czy później. Wiele wspaniałych kadrów nigdy by nie powstało gdyby nie Jego zaciętość i wytrwałość w dążeniu do celu.
Na co dzień był człowiekiem bardzo skromnym i skrytym a jednocześnie chętnym do pomocy i gotowym do ogromnych wyrzeczeń. Z pewnością wielu z nas przeczytało kilka miesięcy temu tu na forum informację (w dziale Giełda), iż Ciechus jest zmuszony do porzucenia na jakiś czas przygody z fotografią-przyrodniczą. Wystawił na sprzedaż swoją czterysetkę i ciągu kilku dni pozbył się jej za niewielkie pieniądze. Po jakimś czasie, jednemu z naszej szczecińskiej paczki udało się dowiedzieć jakie były przyczyny tego nagłego rozstania. Adriana kilkunastomiesięczny siostrzeniec miał wadę serca, która wymagała natychmiastowej operacji - oczywiście dość kosztownej. Decyzję podjął natychmiast i bez zastanowienia - szybka sprzedaż sprzętu żeby ratować zdrowie i życie dziecka. Znając go wiem, że postąpił by tak samo w każdej podobnej sytuacji - po prostu takim był człowiekiem ...
Strata, jaką jest nagłe i tragiczne odejście naszego Kolegi z tego świata, jest nieodwracalna. Polickie rozlewiska i łąki nigdy już nie będą dla mnie takie same jak za Jego życia. Znał je jak własną kieszeń - każdy zaułek, krzew, drzewo czy zatoczkę, każdą dziuplę czy norę, każdą najmniejszą cząstkę tej pięknej okolicy poznawał na nowo każdego dnia - tylko w ten sposób mógł stać się jej częścią a my dzięki Niemu mogliśmy ją podziwiać. Dziś pozostała nam pamięć po Nim i pozostanie w nas na zawsze, bez względu na to ile czasu upłynie, bo łączyła nas ta sama piękna pasja dzięki której każdego dnia kultywując ją będziemy pamiętać, że był kiedyś wśród nas taki jeden, niepowtarzalny Ciechus ...
Ciechus w pełnym uzbrojeniu ...
Nasze wspólne, tegoroczne kukułkowe zmagania
Ciechusowa "kopalnia zielonek i wodników"
Siewkowe zmagania w Pogorzelicy w ubiegłym roku
Ostatnie nasze spotkanie, zaledwie kilka dni temu w piątek, w Świnoujściu. Przywiózł z niego garść pięknych kadrów z b. płaskodziobym, którymi nawet nie zdążył się z nami podzielić ...