Niebezpieczne fotografowanie
#101
Napisano 30 czerwca 2008 - 15:51
W każdym razie wracając do sedna. Szok dnia polega na tym, że panowie z terenówki (leśniczy z kolegą) NIE WIDZIELI MNIE Moją pseudoczatownię wzięli z początku za kopkę trawy i potem już sobie nią głowy nie zawracali. I mało zawału nie dostali jak im spod tej siatki wylazłem prosto w auto
Leśniczy powiedział mi kiedy i gdzie teraz polują i których terenów unikać, żeby sobie biedy nie napytać. Te miejsca, które wymienił, są tak zarośnięte, że i tak nici ze zdjęć.
Natomiast "moją" łąkę w tygodniu zostawią mi w spokoju. W weekend mogą tamtędy przejeżdżać, ale jak to stwierdził, będą na mnie uważać.
A przy okazji mam do niego podjechać i pokazać zdjęcia.
www.totom.fotosik.pl
#102
Napisano 07 lipca 2008 - 13:01
W każdym razie wracając do sedna. Szok dnia polega na tym, że panowie z terenówki (leśniczy z kolegą) NIE WIDZIELI MNIE Moją pseudoczatownię wzięli z początku za kopkę trawy i potem już sobie nią głowy nie zawracali. I mało zawału nie dostali jak im spod tej siatki wylazłem prosto w auto
Dobre, dobre W sumie trudno się im dziwić, każdy by się wystraszył. Pół biedy, że nie uznali Cię za jakiegoś dzika itp., bo mogło nie być tak zabawnie. Inna sprawa, co już wyżej napisano, las to nie jest prywatny folwark i trzeba się liczyć z tym, że ludzie sobie po nim spacerują.
#103 (Wojtek)
Napisano 07 lipca 2008 - 18:28
Każdy ma prawo korzystać z lasu jeżeli nie popełnia wykroczenia lub przestępstwa więc to że schowałeś się pod siatką i robiłeś zdjęcia - miałeś do tego pełne prawo i dopóki nie złamiesz jakiegoś zakazu nikt Ci nic nie może zrobić.
Ale zawsze jest pewne ryzyko może dojść do wypadku jeżeli znajdziesz się na linii strzału, a myśliwy Cię nie zauważy (pomijam zasady bezpiecznego wykonywania polowania), pozostają jeszcze sprawy związane z pracami jakie są wykonywane w lesie możesz niespodzianie znaleźć się na terenie gdzie będą prowadzone jakieś prace i ostatnia sprawa to zwalczanie szkodnictwa leśnego tu tez można namieszać straży leśnej lub łowieckiej.
Jedyne rozsądne wyjście to uzgodnienie z miejscowym leśniczym Twojej obecności w lesie.
Oczywiście bywa tak że chłop na zagrodzie równy wojewodzie i taki leśniczy powie że masz mu się nie kręcić po lesie mam nadzieję, że taka sytuacja Cię nigdy nie spotka bo to nie świadczyłoby dobrze o leśnikach.
#104
Napisano 15 lipca 2008 - 09:27
łażąc po ich obwodzie i w ogóle
Mnie akurat łatwo wyprowadzić z równowagi, w takim momencie powiedział bym im żeby "spadali" oczywiście nieco wulgarnie.
.....
A przeszkadza im to, ze możesz zobaczyć za wiele. Też mam u siebie kilku takich cwaniaków.stado saren.
No właśnie.... A czemu od razu wulgarnie i z "mordą" nie można normalnie? Dlaczego od razu z góry zakładasz, że cwaniaki?
Może masz złe doświadczenia? nie wiem.
Skoro jak ToTom zaznaczył panowie do niego grzecznie to czemu niby On miałby kazać im spadać? i niby z jakiej racji. I co miałaby niby dać taka wymiana zdań?
Uważam, że bardzo ok leśniczy postąpił, teraz wiedzą że mają na terenie takiego wariata w namiocie i będą uważać. Jednak można się dogadać i umowić, żeby wszystkim pasowało. A jednak wystarczy dobra wola i zrozumienie z każdej ze stron.
Las nie jest wlasnością prywatną ale tez nie jest ziemią niczyją to miejsce pracy leśników i obszar objęty gospodarką łowiecką i nie każdy może robić co mu się podoba.... Podpisuję się pod tym co napisał Ostapowicz.
A co do piesków w lesie:
Kiedyś o poranku chodzę sobie, znaczę trzebież, cisza spokój, nagle czuję czyjąś obecność.
Odwracam się i widzę mordę pełną zębów, przycięte uszy i czarne ślepia wpatrzone we mnie :> Na wyciągnięcie ręki ;]
Bezmyślnie wyciągnęłam rękę i "głask głask" potwora Miałam szczęscie i zaczęliśmy się przyjaźnić Kilka chwil później odnalazł nas starszy pan, który krzyknął "pani sie nie boi, on nie gryzie" No ten akurat nie gryzł. Na moje szczęście. Ale za każdym razem jak widzę wałęsającego sie psa sięgającego mi do pasa, mam duszę na ramieniu.
#105
Napisano 15 lipca 2008 - 10:13
leśniczy powie że masz mu się nie kręcić po lesie mam nadzieję, że taka sytuacja Cię nigdy nie spotka bo to nie świadczyłoby dobrze o leśnikach.
No i ostatnio właśnie miałem taką sytuacje, powiedział mi niby kolega któremu nie raz pomagałem, przyjaźnie się z jego córką i jej mężem więc musiałem zacisnąć zęby i powstrzymać sie od dyskusji bo pewnie po niej mieli by mnie za chama i prostaka.
A najlepsze jest to, ze w lesie mnie prawie wcale nie ma bo od rana do wieczora siedzę w pracy:)
#106 (Wojtek)
Napisano 15 lipca 2008 - 20:56
#107
Napisano 16 lipca 2008 - 20:57
Miesiąc temu znajomy był na polowaniu. Była godzina 22. Z lasu wybiegają dwie sarny, a za nimi duży wilczur, daleko już za nimi nie pobiegł...
#108
Napisano 16 lipca 2008 - 21:05
#109 (Tomasz)
Napisano 07 sierpnia 2008 - 10:57
#110
Napisano 12 sierpnia 2008 - 00:07
no i tak powinno być bezpański zagrażający ubić ja sam uciekałem od takich bydlaków niewiedziałem że umiem tak szybko biegać i włazić na drzewo ale tak bez żartów stwarzają zagrożenie nie tylko dla zwierzyny
Bydlak to właściciel, co psa pilnować nie umie.
#111 (Paweł Wróblewski)
Napisano 30 sierpnia 2008 - 15:27
#112
Napisano 02 września 2008 - 09:04
Jak to jest - można polować wszędzie? Na każdym bajorze? Czy strzela się do kaczek na wodzie czy do lecących?
#113
Napisano 02 września 2008 - 10:06
Mnie się cos obiło o uszy że można polować 200 lub 300 metrów od zabudowań i na 2 myśliwych trzeba mieć min 1 psa.
Ehhh... znowu zaczęła się rzeź
Canon 7D+BG-E7, Canon 50D+BG-E2N, Canon EF 300/2.8 L IS USM, Canon TC 1.4xII, Manfrotto 055 PROB, Manfrotto 393, Skimmer
www.marcinstefanczyk.pl
#114
Napisano 09 września 2008 - 08:13
Jak to jest - można polować wszędzie?
Nie, głownym warunkiem jest dzierżawienie terenu przez koło łowieckie. W praktyce jest tak, że tereny znajdujące się w realnych granicach miasta równiez moga być wydzierżawiane kołu przez władze miasta. Moje koło dizerżawi taki obwód i jest on obwodem najzasobniejszym w zwierzynę drobną (z wielu powodów, między innymi dlatego, że najintensywniej w nim prowadzi się hodowlę i introdukcję - bliskość dojazdu).
Jeśli koło dzierżawi taki obwód, to zrozumiałe jest, że sie w nim poluje. Odległości:
- conajmniej 100 metrów od zabudowań mieszkalnych (strzał, celowo to podkreślam, bo w naszym obwodzie mieszka człowiek, który co roku wzywa Policję, że naganka przeszłą w odlegóści 50 metrów od jego domu - po cudzym polu...)
-200 metrów od pracujących maszyn i ludzi.
Pies jeden na trzech myśliwych w przypadku polowania na ptactwo. Przepis martwy z czym mi osobiscie trudno sie pogodzić. Dlaczego martwy? Dlatego, że przepis nie precyzuje jaki to ma byc pies i gdzie ma przebywać. W praktyce ci, którzy psów nie posiadają tłumaczą sie, że "Zdzisiek" ma psa i jak do niego zadzwoni to przyjedzie - pies zabezpieczony. "Używanie" psa myśłiwskiego równiez nigdzie nie jest sprecyzowane i to własnie daje furtke do nadużyć. Bo co ma pies robić na kaczych polowaniach? Wydaje się to logiczne - wyszukiwać, płoszyć i aportować strzeloną zwirzynę, ale... równie dobrze może siedziec w samochodzie i nie robić nic, czekając aż np. włąsciciel nie bedzie mógł sam odnaleźc zwierzyny. Dlatego tak jest jak jest... Nai południowi sąsiedzi - Czesi- mają taki sam przepis, ale w przeciwieństwie do nas go respektują. Pies nie tylko MUSI być, ale ma być UŁOŻONY pod konkretny rodzaj polowania (koniecznośc potwierdzenia kwalifikacji psa dyplomem z konkursu psów myśliwskich, co jest także równoznaczne z posiadaniem psa rasowego, gdyż tylko takie są do konkursów dopuszczane). Jako, że zajmuje się układaniem psów myśliwskich mam na ta kwestię szczególnie negatywne spojrzenie. Polscy myśłiwi generalnie się na roli psa w łowiectwie nie znają i go lekceważą.
Nie wystarczy bowiem jakikilwiek pies. Burek wzięty z łacuch czy nawet pies rasy myśliwskiej nie jest w stanie bez prawidłowego szkolenia spełniac swojej roli - nie przyniesie np. kaczki z głębokiej wody po dalekim strzale, lub tym bardziej zbarczonej.
Pocieszający jest tylko fakt, ze generalnie młodzi myśliwi starają się wchodzic w łowiectwo z ułozonym psem, starszych ciężko przekonac jesli nie mają takiego zwyczaju zaszczepionego.
Odnośnie ilości strzałów.... jest takie powiedzenie "jedna kaczka, jedna paczka (amunicji", które odzwierciedla trudność strzału do lcącej kaczki. Naprawdę na kaczych polowaniach kaczki lecą, myśliw strzelają i tylko niekiedy coś spada.
Nie mam zamiaru to czegokolwiek lub kogokolwiek bronić. Moje zdanie jasne - nagannym jest, ze polowali bez ułożonych psów (jesli jednak mieliby polowac z użyciem psów z przypdaku, to lepiej bez...), odnośnie odległości od zabudowań sie nie wypowiadam - nie widzaiłem. Ilośc strzałów świadczy generalnie o trudności polowania.
W temacie "Myśliwstwo za i przeciw" głosu nie zabiorę z uwagi na tendencyjnośc wypowiedzi jednego z moderatorów, który już zdążył osadzić, ze polowanie było nielegalne.
P.S. Strzela sie do kaczek lecących, dozwolony jest strzał do siedzącej łyski, gęsi i jarząbka.
#115
Napisano 09 września 2008 - 11:55
Następnym razem daruj sobie uwagi o tendencyjności czyjejś wypowiedzi skoro nie chcesz zabrać głosu.W temacie "Myśliwstwo za i przeciw" głosu nie zabiorę z uwagi na tendencyjnośc wypowiedzi jednego z moderatorów, który już zdążył osadzić, ze polowanie było nielegalne.
#116
Napisano 09 września 2008 - 14:12
#117
Napisano 09 września 2008 - 18:38
Moja wypowiedź w wątku "Myślistwo za i przeciw" nie była tendencyjna. Skoro tak twierdzisz to napisz mi co było w niej tendencyjne - możesz na PW by nie off topować w tym wątku. Coś niezgodnego z przepisami nie może być legalne. To oczywiste.darujesz sobie pisanie tendencyjnych wypowiedzi.
#118
Napisano 09 września 2008 - 19:31
- Grzybiarz został zaatakowany przez trzy psy - jak się okazało, zaatakowały one sarnę i ją dopadły ( mam zdjęcia ale nie są niczym przyjemnym na takim forum). Grzybiarz naszedł na ich posiłek a te się wkurzyły - na szczęście zwiał i nie skończył jak sarna. Polowanie na psy trwało dwa dni i bez skutków...
#119
Napisano 09 września 2008 - 23:44
Nie wiem czy dobrze wybrałem temat/dział, no ale napisać muszę... Może i to nie do końca niebezpieczna historia, ale taką mogła być
Będąc dziś na zachodziku (na polanie i polu) przed lasem, tuż po zachodzie w momencie kiedy podnosiły się mgły podjechał samochód i zatrzymał się obok mojego. Odruchowo podszedłem zobaczyć kto to bo miałem sprzęt na masce Okazało się, że to myśliwy... Kumpel sobie pstrykał, a ja postanowiłem z nim pogadać.
Pan od razu mnie przestrzegł, że jest niebezpiecznie bo myśliwi są na ambonach (my ich nie widzieliśmy choć kręciliśmy się w okolicy. Po drugie, że las jest dzierżawiony przez koło i nie ma do niego wstępu bez zezwolenia??? Po trzecie gdy zapytałem co mogę zrobić żeby bezpiecznie czatować na zwierzynę, nie potrafił odpowiedzieć. Mówił, że myśliwi są cały czas Na forum wyczytałem (o ile dobrze wyczytałem), że leśniczy może udzielić takowych informacji, Pan stanowczo temu zaprzeczał. Chyba chciał powiedzieć, że las należy do koła łowieckiego... Stwierdził, że na sarenki mogę poczaić się miedzy 17 a 19 bo tak wychodzą i to racja bo sam widziałem.
Cała rozmowa odbyła się kulturalnie, nie dziwię się temu Panu, był lekko stremowany moją osobą
Wszystko działo się w nadleśnictwie czerniejewo k. wsi barczyzna
P.S. a teraz siedzę i sobie w brodę pluje, bo chyba mogłem zareagować jakoś bo od Pana było CHYBA czuć alkohol, ale pewien nie byłem
Także sam już nie wiem, skomentujcie sytuacje.
Jeśli to zły temat/dział proszę o przeniesienie
#120
Napisano 10 września 2008 - 01:21
to sa wlasnie urokiUSA , wiec uwazam ze chyba PL jest lepsza pod wzgledem wypadow kilku dniowych w dzikie tereny
jeszcze inna przygoda w zime czekalem na opad sniegu , ktoregos dnia zaczelo padac , wiec ja za sprzet i dawaj w plener , traw ze napotkalem czaple siwa ( rzadkosc , ale byla ) geba mi sie smieje , bo zimowy klimacik i czapla w komplecie sprzet rozstawiam czolgam sie w kierunku czatowni i slysze jakis glos , biegnie w moja strone jakis gosc i drze morde , odwracam sie a on mnie sie pyta czy wszystko ze mna jest OK ( byl spory mroz ) ja wkurw.... odpowiadam mu ze czuje sie swietnie i zaczynam szukac czapli i widze ze juz jej nie ma po chwili wstalem usiadlem na kamieniu i pale papierosa jak widze jak radiowoz na sygnale jedzie w moja strone , byla ibnterwencja pokeba.... ludzie policxjant mnie spisal , bo musial cos napisac , oczywiscie mowilem mu ze fotografuje itp smial sie no ale coz
innym razem podjechal do mnie policjant i sie pyta czy ja mam kusze ? ja mu mowie ze nie , ze mam aparat i obiektyw i mu pokazuje , on mi mowi ze mial 13 interwencji ze tu trzech gosci poluje z kuszy bylem z 2 kolegami
Podobne tematy
Temat | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|
Patelnie, wrotki, szyny, czyli fotografowanie zwierząt z niskiej pozycji |
|
|
|
Fotografowanie Remiza |
|
||
Podpięty Bezpieczne fotografowanie z wody |
|
||
Fotografowanie bobrów |
|
||
Fotografowanie ptaków drapieżnych z namiotu - pytanie |
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych