czy to w cyfrówkach ma większe znaczenie ? - łatwo jest natychmiast korygować
W sumie wydaje mi się, ze współczesne pomiary matrycowe są dopracowane i dobrze działaja. Jeśli się pozna specyfikę (każdy aparat ma swoje algorytmy i sposoby reakcji na trudne sytuacje) to przeważnie jest OK
W hybrydzie
sony 828 używam prawie zawsze pomiaru matrycowego, który w tym aparaciku łatwo koryguję się +- za pomocą odp. guziczka i pokrętła. Na inne sposoby pomiaru przestawiam się rzadko, bo to dość niewygodne.
W
Dynaxie 7D - przeważnie pomiar matrycowy, pamieć mam ustawioną na przestawienie pomiaru na spot (dla niewtajemniczonych - wg. menu działanie pamięci pomiaru może być dwojakie:1) blokada aktualnego pomiaru, niezależnie od sposobu pomiaru , 2) przestawienie aktualnego pomiaru na spot i blokada "aktualnego" spota). Takie użycie spota jest najszybsze - zazwyczaj używam go przy duzym kontraście lub zdjeciach pod światło. Dynax ładnie od razu pokazuje histogram i migające na miniaturce zdjęcia przeswietlenie/niedoświetlenie - łatwo zorientować się o wielkości potrzebnej korekty.
W
analogu - OM4T - Centralny wazony (bo taki był

) a w trudniejszych sytuacjach prawie zawsze multispot - ale to inna bajka- najlepszy system pomiaru na świecie - światłomierz uśredniał kolejne pomiary i świetnie można było sterować naświetleniem - np. 1 pomiar "na ciemne" i 1 "na jasne" = wypadkowa naświetlenia dokładnie pomiędzy tymi wartościami - 1 ciemny+ 2 jasne = przesunięcie 2/3 w stromnę jasnego, 1 ciemny+ 3 jasne = przesunięcie 3/4 w stroną jasnego itp. Zaden znany mi system nie był tak elastyczny i szybki, do tego olek pokazywał wszystkie pomiary na skali, a nie tylko wynikowy jak np canon T90. Nie wiem jak to byo w innych aparatach, ale multispot to rarytasik. Do slajdów najlepszy z możliwych. W cyfrze też by się sprawdził, trochę mi tego brakuja, może nie tyle z uwagi na efekty, ale możliwość większego wpływu na zdjecia i używania głowy zamiast procesora