Skocz do zawartości

Fotoprzyroda.pl używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Polub nas na Facebooku!       

x


Zdjęcie

"Dlaczego „walczące myszaki” to szmira"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
109 odpowiedzi w tym temacie

#41 Benio

Benio
  • Użytkownik
  • 159 postów

Napisano 06 stycznia 2018 - 19:16

Doświadczenie młodych ludzi którym sie wydaje że w życiu wszysto już widzieli jest w takim temacie dość ograniczone.

Dokarmianie dziko żyjących ptaków jest kontowersyjnym tematem na który nawet znawcy, prawdziwi znawcy się sprzeczają.

Dlatego omawianie tego na forum gdzie każdy się za znawcę uważa jet ciężkie.

Do blogowców lub blogierów(nowoczesna polszczyzna jest mi obca ;-)) odnoszę się  z dystansem, wielu ma tylko trafic na stronie w głowie.

Również ja przekładam dobro zwierzęcia nad udane zdjęcie, duża porcja zdrowego rozsądku jest i w wyżej opisanym temacie bardzo wazna.

Na marginesie, myszołowa z wydrapanym okiem widziałem na tym blogu po raz pierwszy w życiu !

Zwierzęta walczą ze sobą w wielu sytuacjach wystarczy tylko okres godowy wymienić...

Bez fotografowania na nęcisku byłyby aktualne zdjęcia nie do zrobienia.

Nawet 150 dni urlopu w roku i duże koszty nie byłyby gwarancją sukcesu.



#42 PeterBed (Piotr Bednarek)

PeterBed
  • Lokalizacja:
    Stalowa Wola / Kraków

Napisano 06 stycznia 2018 - 19:33

@Benio, nawiązując do doświadczenia, wrzuciłeś właśnie myszołowa do tematu myszołowa włochatego. Może nie warto tak łatwo podważać czyjegoś doświadczenia tylko na podstawie wieku. Do bezsensownych uwag o ruchu na stronie się nie odniosę, bo uważam to za kolejną bezpodstawną personalną uszczypliwość.

 

Według mnie to forum jest jak najbardziej odpowiednie na taki temat.

Czy fotografowanie ptaków musi mieć gwarantowany sukces?



#43 Terek

Terek
  • Użytkownik
  • 912 postów
  • Lokalizacja:
    Włocławek

Napisano 06 stycznia 2018 - 19:52

Na początek anegdotka pt. "Indukcja przyrodnicza"

Chłop sprzedał na targu krowę za 30 tys zl. Przyszedł do domu i liczy jeden , dwa , trzy , cztery tysiące - i mówi jak się do tej pory zgadza to i reszta się zgadza.

 

A teraz Nasza rzeczywistość:

 

"Nie widzę jak na razie żadnego komentarza w którym byłbyś poparty stąd dla mnie czysta odpowiedź że to twoje "widzimisie" ale do którego masz prawo"
 

"Doświadczenie młodych ludzi którym sie wydaje że w życiu wszysto już widzieli jest w takim temacie dość ograniczone"
 

Wnioski: ?

 

Wycieczki osobiste przez skromność pomijam.

 

Smutne jest to że nie ma tu  prawie żadnej merytorycznej dyskusji ( no może parę postów ) , bo ktoś ma inny pkt widzenia.

 

@PeterBed - wiem , że z niewiadomych przyczyn zostałeś "wywołany do tablicy" , ale odpuść bo to nie ma sensu.


Użytkownik Terek edytował ten post 06 stycznia 2018 - 19:54


#44 PeterBed (Piotr Bednarek)

PeterBed
  • Lokalizacja:
    Stalowa Wola / Kraków

Napisano 06 stycznia 2018 - 20:02

@Terek, zdaję sobie sprawę że ta dyskusja nie jest dobra i dużo przyjemniej dla mnie byłoby nic nie pisać.

 

Ale z drugiej strony wciąż myślę że warto o tym pisać. Pewnie nikt tu nikogo nie przekona, ale może choć zasieje ziarno wątpliwości.

 

Pamiętam, że jak obserwowałem to forum (chyba z rok zanim zdecydowałem się zarejestrować) dyskusje na temat wabienia ptaków głosem były pełne krytyki tych którzy wabią, ostrożnego podejścia i uznawania tej metody za ewentualną możliwość przy kilku gatunkach. Dziś jest to zdaje się metoda stosowana powszechnie, bez większego zastanowienia się, dyskusje na ten temat też ucichły. Większość fotografów uznała wabienie ptaków głosem za normę.

 

Podobnie ma się sprawa z wabieniem padliną. Kiedyś były to tylko miesiące zimowe, później też wiosna (błotniaki stawowe), teraz w wielu przypadkach mięso pod czatownie wywalane jest przez cały rok. Zdaję sobie sprawę, że moje zdanie w tej kwestii może się wydawać radykalne, ale wynika właśnie z wieloletniej obserwacji takich niepokojących trendów.



#45 Terek

Terek
  • Użytkownik
  • 912 postów
  • Lokalizacja:
    Włocławek

Napisano 06 stycznia 2018 - 20:10


Ale z drugiej strony wciąż myślę że warto o tym pisać.

 

Tu się z Tobą zgadzam w 100%.Naprawdę należy i trzeba o tym pisać.

 


.. ale może choć zasieje ziarno wątpliwości.

W to wątpię, ale życzę sukcesu.

 

Pozdrawiam

     Terek



#46 Benio

Benio
  • Użytkownik
  • 159 postów

Napisano 06 stycznia 2018 - 20:56

@Benio, nawiązując do doświadczenia, wrzuciłeś właśnie myszołowa do tematu myszołowa włochatego.

Czy fotografowanie ptaków musi mieć gwarantowany sukces?

Moja uwaga odnosilo sie do znajomosci ludzkiej, nie przyrodniczej :-)

Mysle ze teraz bede mogl odroznic.

Moza by dyskutowac co jest lepiej, czekac w czatowni na zwierzyne czy z przygotowanym Tele do strzalu przedzierac sie przez gestwine i ploszyc...

To juz lepiej dobry svarowski kupic i tylko obserwowac :-)

Temat rzeka.

Pytasz czy fotografowanie ptakow musi miec gwarantowany sukces, ciezko powiedziec...

Jezeli jede sobie 10 minut autem do lasu i po spedzeniu 3-4 godzin widzialem tylko dwa zające lub absolutnie nic, jest ok.

Obejrzalem wschod slonca i jest fajnie.

Jezeli poswiecam 10-14 dni i chce na przyklad do Kanady lub za krag polarny sa to juz koszty 10-15 tys Euro, wtedy bylo by milo cos na karcie przywiezc.



#47 August

August
  • Lokalizacja:
    Warszawa

Napisano 06 stycznia 2018 - 21:59

Trudny temat dla wielu, przyznam że czytam z dużym zainteresowaniem, chociaż sam "pierza" nie fotografuję, a to co pstrykam najczęściej - krajobraz - wabienia nie wymaga i jest na miejscu zawsze (czasem lepszy, czasem gorszy, ale jest).

Ale i mi się zdarza ingerencja w przyrodę - tu coś przełożę, tu coś przytnę. Jak pstrykam kwiatuszki albo robaczki, też mi się zdarza że usunę coś dookoła głównego obiektu. Czy mu w ten sposób zaszkodzę? Nie wiem - liczę że nie, ale... Ale jeśli ugniotę trawę dookoła robaczka na innym "zielsku" to zapewne go wyeksponuję i jakiś drapieżca łatwiej go znajdzie i w efekcie mogę mu zaszkodzić. Niby drobiazg, ale dla tego jednego robaczka to sprawa życia lub śmierci...

Ale opcją jest mieć dobre zdjęcie albo go nie mieć. I muszę podjąć tę decyzję starając się przewidzieć konsekwencje. Nie boje się przyznać, że jednak częściej przygotuję scenę i dopiero robię zdjęcie.

Dokarmianie zwierzaków (pierza czy futra) to też takie przygotowanie sceny.  Ja osobiście tego nie potępiam, od zarania dziejów "łowcy" w ten właśnie sposób zwabiali swoje ofiary... My na szczęście zostawiamy nasze "ofiary" przy życiu, bo nasze hobby bezpośrednio im krzywdy nie robi. Czy robi pośrednio? Bardzo prawdopodobne, że tak. Myślę, że w wielu przypadkach lepiej byłoby odpuścić i zostawić zwierzaka w spokoju, szczególnie kiedy mamy już go w swojej kolekcji. Ale rozumiem też tych, którzy chcą jeszcze i jeszcze, bo sama możliwość przeżywania i oglądania jest wartością samą w sobie. Niestety często się jednak tak w tym zapamiętujemy, że jedziemy "po zdjęcia", a nie żeby podziwiać. Popytajcie wśród znajomych jeżdżących na wycieczki ile pamiętają z podróży. Jeśli tylko to co sfotografowali, to znaczy że już przekroczyli granicę i jadą dla zdjęć, a nie dla przeżycia czegoś. Jak pisał klasyk "Znaj granicę, Mocium Panie". I dobrze, żebyśmy sami potrafili taką granicę wyczuć i jej nie przekraczać. Tak jak postanowiliśmy kiedyś, że nie będziemy pokazywać zdjęć ptaków na gniazdach, żeby nie promować tego typu zachowań (nie wiem, na ile ograniczyliśmy w rzeczywistości takie działania, ale na Forum ich nie ma). I to się nam udało - temu właśnie służą tego typu dyskusje.

Być może nikt nikogo o wyrobionym zdaniu nie przekona do swoich racji, ale też być może ktoś inny się jednak zastanowi i następnym razem sobie odpuści?

Dyskutujmy - bo tylko w ten sposób możemy sami siebie kształtować. I tylko prośba - starajmy się aby było to jak najmniej "ad personam".


<p>Nikon FX i Olympus m4/3

#48 FotoDam (Damian Kwasek)

FotoDam
  • Lokalizacja:
    Siemień

Napisano 06 stycznia 2018 - 22:28

Widzę że temat nadal się ciągnie a więc znowu coś dorzucę bo pokazało się kilka ciekawych wypowiedzi. Często zostało użyte tu słowo umiar i owszem podpisuję się pod tym ale nadal nie sądzę i PeterBed mnie do tego nie przekona że dokarmianie szkodzi.

 

@August Dla Petera problemem nie jest sama kwestia dokarmiania lub nie a głupi patyk przygotowany pod myszaka. Dziwne podejście ale cóż ile ludzi tyle poglądów i charakterów. 

@PeterBed Gdybyś zajmował się fotografią modelek to ciekawe czy zrobiłbyś jej zdjęcie w lesie czy zaprosił do studia, przygotował światło, tło itp itp. Czyż to nie to samo?

W zależności jakim to typem fotografii się zajmujemy dążymy by robić to dobrze i wątpię że ten główny bohater tego wątku "myszak" wyglądał będzie lepiej na drzewie w gąszczu i bałaganie z gałązek czy na wcześniej przygotowanym kołku? 

A gdy po spuszczeniu wody na stawach hodowlanych stołują się bieliki? To nie to samo? Trzeba by zasypać wszystkie nienaturalne zbiorniki wodne? Bo karp też wiadomo jak jest dokarmiany. 



#49 chłop z lasu

chłop z lasu
  • Małomówny
  • 3 postów

Napisano 06 stycznia 2018 - 22:40

Ech, i nie wytrzymałem i się zarejestrowałem...

Witajcie! (po tylu latach incognito:))

Dyskusja przypomina tę o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

I niech tam. Ale irytuje mnie dorabianie jakichś teorii, często jak czytam, popartych badaniami, do prostego zdawałoby się faktu- fotografuję, bo lubię. A tu (już od dawna) zaglądają sami tacy lubiący fotografować hobbyści, bo niewiele osób w Polsce może powiedzieć o sobie, że fotografuje, bo musi, bo z tego żyje. Pierwszy zatem fakt mamy ustalony i jak sądzę bezsporny, robimy to, bo lubimy.

W wypadku fotografii przyrodniczej dochodzi jeszcze potrzeba udania się w teren. I tu już zaczynają się schody- iść czy nie?- wszak będę ingerował w środowisko- podepczę trawkę, nadepnę na chrząszcza, spłoszę wróbelka albo innego żubra. W wypadku zaglądających na to forum odpowiedź brzmi oczywiście- iść. To chyba też fakt bezsporny- decydujemy się iść, zatem mniej lub bardziej świadomie podejmujemy decyzję o ingerencji w środowisko.

Problem kolejny- podchód czy zasiadka? I to złe i to niedobre. I wcale nie piszę o trudnościach dla fotografa. Podchodząc płoszymy, i to o wiele więcej niż nam się zdaje. Ale nie wszystkie gatunki z podchodu da się sfotografować, przynajmniej na zadawalającym autora, poziomie. Czasem pozostaje zatem opcja droga.

Zasiadka wymaga większej ingerencji w środowisko, ale summa summarum jest chyba miej „płosząca”. Niestety, żeby zwiększyć szanse na obecność modela najprościej skusić go jadłem. Pojawia się kolejny jak sądzę bezsporny fakt- dokarmiając powodujemy nienaturalną koncentrację zwierząt. Korzystamy na tym my, drapieżniki i myśliwi:) Cóż, dokarmianie nie jest może godne pochwały, ale jest skuteczne. I trudno mi potępiać ludzi, którzy po tygodniu pełnym zajęć wyrwą się na kilka godzin i mają ambicję zobaczenia czegoś poza przysłowiowym wróbelkiem. Tu warto się zastanowić, czy jako grupa, dość niewielka, dokarmiając oddziałujemy w stopniu zauważalnym dla jakiegokolwiek gatunku? Biorąc pod uwagę wysypiska śmieci, miejskie śmietniki, tony kukurydzy i wszystkiego innego wywalanego przez myśliwych, oddziaływanie rolnictwa na behawior zwierząt, śmiem twierdzić, że wpływ fotografów przyrody na zachowanie gatunków jest znikomy. W masie nie większy niż spacerowiczów czy grzybiarzy, nieporównanie mniejszy niż leśników (tylko tych z fabryki desek oczywiście), myśliwych, quadowców, endurowców czy crossowców. Zakładam oczywiście jako tako etyczne podejście do tematu fotografów jako grupy, świadomie pomijając margines w postaci 6 głupców machających uczepioną do wędki myszą, żeby zwabić sowę, czy „fotografa” na pływadełku w kolonii rybitwy.

Reasumując, bo już sam siebie nudzę,- nie ma o co drzeć szat. Nie chcesz ingerować w środowisko- siedź w domu. Chcesz fotografować w terenie- nie dorabiaj do tego zbędnych teorii i wymyślnych ideologii- i tak będziesz wpływał na środowisko. Szczególnie, kiedy nie masz obiekcji fotografowania z czatowni czy przy gnieździe- to do autora artykułu, który wywołał tę dyskusję (tak, pofatygowałem się na twoją stronę Piotrze- pozdrawiam).

W zamian za jej hojne dary możemy zrewanżować się przyrodzie szacunkiem i zdrowym rozsądkiem. I tyle.

A czy walczące myszołowy to szmira? Oczywiście, powtarzam to sobie od lat. Co zima. Najczęściej w budzie.


Użytkownik chłop z lasu edytował ten post 06 stycznia 2018 - 22:48


#50 tomgol

tomgol
  • Użytkownik
  • 139 postów

Napisano 07 stycznia 2018 - 12:14

Popieram przedmówcę. Dobrze powiedziane :).



#51 darjo (Dariusz Ratajczyk)

darjo
  • Lokalizacja:
    Piotrków Trybunalski

Napisano 07 stycznia 2018 - 12:53

@chłop z lasu - Miałem "cóś"  :D napisać, ale Twój post nie pozostawia w moim odczuciu,  więcej pola do dyskusji. Dobrze napisane  :D  :clap:  :clap:  :clap: . Uważam temat za wyczerpany. Cieszmy się ze zrobionych zdjęć i wyjścia w teren.


Użytkownik darjo edytował ten post 07 stycznia 2018 - 12:54

D5


#52 Nieznany (Tom Pit)

Nieznany
  • Użytkownik
  • 588 postów
  • Wiek: 35
  • Lokalizacja:
    PL

Napisano 07 stycznia 2018 - 14:01

@chłop z lasu Dobra robota! :beer:


Wildlife Photography

 

 

 


#53 Benio

Benio
  • Użytkownik
  • 159 postów

Napisano 07 stycznia 2018 - 14:24

+1

#54 Arti (Piotrek)

Arti
  • Użytkownik
  • 1 268 postów
  • Lokalizacja:
    Wyżyna Lubelska

Napisano 07 stycznia 2018 - 23:18

No nie do końca tak jest.

Daliśmy im tylko chemię i ponadnaturalny przyrost.

Ludzie często zapominają o sobie i niestety, nie potrafią odwrócić tematu do siebie z zapytaniem -

Jak to byłoby ze mną?

Chcesz być tłusty i mieć martwicę wątroby (chemia) oraz zawał (tłuste).

Ostatnio znajomym, kot padł na serce.

 

Świetnym przykładem jest Czarnobyl.

 

ZWIERZĘTA DOSKONALE I DUŻO LEPIEJ RADZĄ SOBIE BEZ OBECNOŚCI TRUTNIA JAKIM JEST CZŁOWIEK

Konkluzja jest tylko jedna.

To my potrzebujemy (teraz i ze wgl. na eksploatację) jej, a nie ona nas.

Dlatego takie rób co chcesz, nie zgadza się wewnętrznie ze mną.

Także niewinne wyjście nawet nawet ze zdrową żywnością dla zwierzaków na foto nie bywa zdrowe.

Popieram dożywianie w zimie.

Globalnie myśląc, to już duży problem - ale kto tak myśli  w erze konsumpcjonizmu.


Użytkownik Arti edytował ten post 07 stycznia 2018 - 23:30


#55 JK

JK
  • Użytkownik
  • 433 postów

Napisano 25 stycznia 2018 - 21:04


I tu już zaczynają się schody- iść czy nie?- wszak będę ingerował w środowisko- podepczę trawkę, nadepnę na chrząszcza, spłoszę wróbelka albo innego żubra.

 


Nie chcesz ingerować w środowisko- siedź w domu. Chcesz fotografować w terenie- nie dorabiaj do tego zbędnych teorii i wymyślnych ideologii- i tak będziesz wpływał na środowisko.

Bardzo duże uproszczenie, niestety zbyt duże, żeby się zgodzić. Oczywiście, że zupełny brak ingerencji jest możliwy tylko, jak się nie wychodzi z domu (a i to nie - nawet jak sobie zamówisz pizzę, to dostawca może po drodze do Ciebie rozjechać coś na drodze, nie wspominając o produkcji zanieczyszczeń). Ale ingerencja nie jest sprawą zerojedynkową, co chyba każdy intuicyjnie czuje: ingerencją wszak jest i spłoszenie gawrona na parkowej alejce w czasie spaceru, i spłoszenie kolonii rybitw, bo weszło się w jej środek w sezonie lęgowym. I tutaj właśnie te badania naukowe się czasem jednak przydają, bo nie każdy efekt naszych działań jest oczywisty i intuicyjny. Przykładowo:

 

 


Zakładam oczywiście jako tako etyczne podejście do tematu fotografów jako grupy, świadomie pomijając margines w postaci 6 głupców machających uczepioną do wędki myszą, żeby zwabić sowę,

Jestem przekonana, że ci fotografowie mają znacznie mniejszy wpływ na przyrodę (szczególnie jeśli wabiony jest jakiś rzadki okaz sowy, który zabłąkał się do naszego kraju z jemu wiadomych przyczyn) niż osoba wabiąca ptaki (edit: głosem) w okresie lęgowym (co może prowadzić do stresu, a nawet porzucenia terytorium). Działania tak, wydawałoby się, błahe jak wystawianie karmników dla ptaków zimą, zmieniają zwyczaje migracyjne i mogą w perspektywie długoterminowej prowadzić do wyodrębnienia się nowych gatunków (bo część ptaków, która nie migruje daleko, tylko pozostaje w pobliżu ludzkich "stołówek", wraca na tereny lęgowe wcześniej niż migranci, i obie grupy dobierają się w pary w obrębie "swoich").

Nie chcę tutaj popierać żadnego ze stanowisk na temat tego, do jakiego stopnia ingerencja w przyrodę dla dobrego ujęcia jest dopuszczalna. Oczywistym dla mnie jest, że jakaś- mniejsza lub większa - jest prawie zawsze. Ale wysnuwanie wniosku, że w takim razie nie należy w ogóle zawracać sobie głowy naszym wpływem na przyrodę, jest drogą na skróty. Takie dyskusje jak ta powyżej są ważne, a jeszcze ważniejsze jest zastanowienie się samemu, jaki wpływ moje działania wywierają na przyrodę i czy jeszcze uznaję je za akceptowalne, czy może już przekraczam pewne granice i należy się cofnąć.


Użytkownik JK edytował ten post 25 stycznia 2018 - 21:05


#56 chłop z lasu

chłop z lasu
  • Małomówny
  • 3 postów

Napisano 04 marca 2018 - 01:36

Droga JK, myślę, że wszystkim nam, no, może większości, chodzi o to samo: żeby będąc w terenie i próbując fotografować, zachować się jak najbardziej fair wobec przyrody.

Co do meritum, żeby nie powtarzać już napisanego, polecam lekturę postu Augusta. Pisząc swój post nie odświeżyłem strony. Gdybym zobaczył jego post wcześniej nie opublikowałbym swojego.

Wybacz, że nie odniosę się do twojej wypowiedzi bardziej szczegółowo, bo chociaż cytujesz mój post, mam wrażenie że dyskutujesz bardziej ze sobą niż ze mną. Nigdzie nie napisałem o braku przydatności badań naukowych. Przykład "6 głupców machających uczepioną do wędki myszą" służyć miał ilustracji nieetycznego podejścia do żyjątek a nie wpływu tych panów na przyrodę. Sugestię, że jestem zwolennikiem teorii, iż "nie należy w ogóle zawracać sobie głowy naszym wpływem na przyrodę" złóżmy na karb mojej chłopskiej, prosto z lasu nieumiejętności posługiwania się ojczystym językiem.



#57 miszak

miszak

Napisano 04 marca 2018 - 10:14

Kilka faktów dla "antyfotoprzyrodników":

1. Na czym polegają akcje aktywnej ochrony? Np. ochrony kraski. Miedzy innymi na systematycznym dokarmianiu w określonych miejscach. OTOP to robił trzy lata po czym zakończył akcję i ptaki w kolejnym roku zgłupialy czekając na dokarmianie. Gdzie protesty pytam?

2. Co roku tysiące ptaków jest wyjmowane z gniazd i dziupli w celu mierzenia i obrączkowania. Dorosłe są odpędzane. Gdzie są protesty?

3. Co roku mamy wielkie akcje łapania tysięcy ptaków w sieci i saki w celach "naukowych". Na końcu śmietanka ochriniarzy i ekologów fotografuje się z ptaszkami trzymanymi za nóżki. Nawet nie wstydzą się wrzucić takich fot na fb ale zlinkować fitografa, który zachował się nieetycznie potrafią. Czy ktoś protestuje?

4. Opisuje się okropne wabienie sowy myszką. Wiecie co się robi z sowami na akcjach ptasich? Dla ich dobra oczywiście. Łapie się je w sieci w nocy czyli zabiera im się jedną dobę żerowania a one najczęsciej są na przelotach. Potem sowę wkłada się do jutowego worka, który wiesza się na sznurze jak mokre gacie. Po kilku godzinach przychodzi "pan ornitolog" i sobie wyjmuje po kolei sówki i mierzy im skrzydełka itp. Potem obozowicze biorą sowę w ręce i robią sobie fotki bo jest taka milutka.
Gdzie są protesty grzecznie pytam?

5. Kiedyś chciałem pofocić w ujściu Wisły. Gdzieś chociaż kawałek za taśmą przy wodzie. Nie można bo kolonia lęgowa rybitw i mogę niezauważyć gniazda. Ok. Po kakimś czasie widzę panowie ochroniarze idą się wykąpać..... myślicie, że obeszli taśmę? Nie przez środek kolonii poszli płosząc wszystkie rybitwy.

6. Czytałem ostatnio na fb wypociny ornitologów na temat płoszenia gęsi. Racja. Fotografowie płoszą je nagminnie i to nie jest dobre. Ale czy wierzycie w czyste intencje? Przecież znaczna część z tych podnoszących głos ma firmy, które podwożą ludzi do tych stad za kasę. To konkurencja. No i blisko nie podwiozą jak są ludzie z apratami....

7. Myśliwi wywalają tony karmy na nęciskach. Tony. Tylko oni oczywiscie nie płoszą i nie mają złego wpływu na środowisko....


8. W Puszczy Bialowieskiej dokarmia się zwierzynę na skalę nieprawdopodobną i do tego nie tym co potrzeba. Kiedyś wpadłem na takie karmisko na Gęsiej Szyi. Samych bochenków chleba było kilkadziesiąt. Jedzenie różnego rodzaju zajmowało kilkadziesiąt m2. Góra żarcia. Ktoś z ekologów protestuje???

Dlaczego mamy tak wielki boom antyfotoprzyrodniczy?

Bo zamaskowany fotograf widzi a jego nie widać. Dlatego zawsze będziemy postrzegani jako zło. Możemy zobaczyć i uwiecznić conieco. Za myśliwymi i ochroniarzami w znacznej części stoi prawo. I oni tą okoliczność wykorzystują. Sporo osób zarabia już niezłą kasę na wycieczkach, głównie ornitologicznych. Zauważcie mają pozwolenia na wjazdy do parków narodowych. Oni będą walczyć z niezorganizowanym fotografem bo to jest konkurencja. W zeszłym roku leżałem na batalionach w norce i dwa metry za mną stanął samochód terenowy bo przede mną były batony a w samochodzie był klient, który zapłacił. Oczywiście dobrze byłoby wyeliminować takich fotografów jak ja bo przeszkadzają w biznesie. Stawy Milickie już są w całości opanowane przez 2-3 "wielkich fotografów" i nas tam straż nie wpuści ale 500 za dzień płatne za waesztaty otwiera drzwi.

Reasumując nie dajmy się sprowokować bo za chwilę aby zrobić foty trzeba będzie płacić kilka stówek komuś z kim będzie już można stosować wszelkie metody, których my się często wystrzegamy.

Użytkownik miszak edytował ten post 04 marca 2018 - 10:19

 


#58 Max13

Max13
  • Lokalizacja:
    Hither and Thither

Napisano 04 marca 2018 - 10:28

@miszak - dzięki za ten komentarz. Jeżeli taka jest rzeczywistość to tak naprawdę to jest to jeden z najbardziej porażających komentarzy opisujących rzeczywistość w Polsce jakie ostatnio czytałem.. Wszędzie na świecie są ludzie żyjący z "birdwatchingu" i generalnie "turystyki przyrodniczej". Ale nie ma tępienia indywidualnych fotografów i mafijnych zachowań.  Nie fotografowałem już w Polsce od wielu lat. Planuję w końcu  latem jakieś 2 tygodnie nad Biebrzą lub w Białowieży po raz pierwszy od wielu lat - mam nadzieję, że jednak będę mógł poruszać się i fotografować całkiem swobodnie...


Pozdrawiam

 

Zeszyt Podróżny

 


#59 miszak

miszak

Napisano 04 marca 2018 - 14:12

W innych krajach ochrona przyrody wygląda podobnie natomiast nie ma tego jadu pomiędzy grupami. Kumpel jeździł na "tłiczingi" po całym świecie. Pokazywał foty -dalej grupa z lunetami. Bliżej z lornetkami. Najbliżej grupa foto. Wszyscy zadowoleni i uśmiechnięci. Mało luneciarze często podawali info gdzie znaleźli rarytasa. U nas .... z niedawnego wpisu ornitologa na fb parafrazując- znaleźliśmy stado z krótkodziobą. Nie było fototrafów. Podkradliśmy się blisko. I oczywiście na końcu.... bez płoszenia ptaków. A przysłowie mówi na złodzieju czapka gore;-)

Najaktywniejsza grupa ornitologów to właśnie północne podlasie. Są wszędzie :-) Jest zacna część super gości jak choćby znany Avestom itp. Którzy po prostu kochają ptactwo i nie mają poza tym w tym interesu. Ale są też inni...

W zeszłym roku gniazdowały szczudłaki. Fot dobrych nikt chyba nie zrobił. Codziennie wokół stacjonowały grupy ornitologiczne bo to nie jest presja ... Kilka dni temu czytam, że ptaki gniazdują coraz bliżej koryta z powodu presji fotografów. Tak jak te szczudłaki na przykład hahaha ;-) ale wycieczki do tych gniazdujących nad wodą katamaranem ktoś robi i kaska leci... i to nie są fotoprzyrodnicy. Oj sorki wywaliłem sporo tego co we mnie siedzi. Na koniec taki przykład. Moje 50 tysięczne miasto. 10 fotoprzyrodników, 200 myśliwych, 800 wędkarzy,4000 grzybiarzy. Czy presja fotografów jest rzeczywiście tak ogromna???

Co do Biebrzy.... zawsze tylko nie latem ;-)

Użytkownik miszak edytował ten post 04 marca 2018 - 14:15

 


#60 Leśne Oko

Leśne Oko
  • Użytkownik
  • 318 postów
  • Lokalizacja:
    PK Dolina Słupi

Napisano 04 marca 2018 - 16:01

Ale też musisz przyznać że fotograf z wszystkich grup które wymieniłeś musi być najbliżej zwierzęcia aby zrobić ciekawe zdjęcie.Sa wśród nas ludzie z bardzo małym doswiadczeniem i brakiem sprzętowym którzy bardzo wpływają na opinię pozostałych. Nie dajmy się jednak zwariować czy słyszałeś aby ktoś został ukarany z fotografów za niepokojenie zwierząt?.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych