W moich okolicach ( wielkopolskie, zachodniopomorskie, kujawsko-pomorskie ) populacja dzików jest dość liczna na tle ogółu obszaru Polski, ale nie ulega wątpliwości że została ono już bardzo ostro przetrzebiona, a proces trwa "w najlepsze" dalej...
Dodatkowo rośnie populacja wilka, który chętnie poluje na dziki, zwłaszcza na warchlaki. Myśliwi już od kliku lat na ogół chętnie wypowiadają się o potrzebie przetrzebienia wilków, ale dużo mniej chętnie, żeby wobec tego mniej strzelać do dzików - jednych z ich naturalnych ofiar...
Tak się składa też, że większość loch prosi się właśnie w styczniu i lutym, gdy wzmaga się odstrzały. Oczywiście wszyscy myśliwi, których do tej pory słyszałem, wypowiadają się, że biologia dzika jest Im znana, a etyka łowiecka nie pozwala zabijać ciężarnych lub prowadzących młodych i samych warchlaków i dlatego zapewniają, że one akurat nie będą zabijane. Tylko niech sami sobie w zgodzie z własnym sumieniem odpowiedzą, czy w przypadku nasilonych polowań zbiorowych, jakie zaplanowano w związku z tzw. zagrożeniem wirusem ASF jest to w ogóle możliwe? Czy na pewno nie będzie dochodzić do pomyłek? Poza tym, małe warchlaczki są bardzo wrażliwe na zimno i wilgoć. Mocno przepłoszona matka i opiekunki pod wpływem stresu mogą później wrócić do barłogu, co niektóre z małych przepłacą po prostu śmiercią. To wstrętne, że nawet w tym czasie poluje się na dziki.
Użytkownik kostek-brasil edytował ten post 13 stycznia 2019 - 14:01