Napisze jak to było.
Tego wieczoru z domu wyjechałem jakoś po 16. Na łące byłem mniej więcej o 16.40, usiadłem w krzakach i czekałem... mijały godziny... byłem już lekko wkurzony bo na owej łące nie było wieczoru żeby nie spotkać kozy z koźlakami, kilku rogaczy, zajęcy i lisów. Ok. 20.00 poszedłem na drugą stronę, usiadłem na skraju topinamburu rozejżałem się i pomyślałem: NOSZ KUR...CZE co jest, niemożliwe żeby nic nie wyszło. Minęło niecałe 10 sekund... słyszę jak coś przedziera się przez topinambur. Pierwsza myśl... rogacz bo kilkanaście min wcześniej wabiłem. Obiektyw wycelowany w miejsce gdzie ruszają się krzaki. Czekam z aparatem przy oku, EMOCJE ROSNĄ





Ciągle te szaraki i szaraki, chyba trzeba nick zmienić

74.
