Dzisiaj po południu poszedłem się przejść nad jezioro, zabrałem ze sobą oczywiście aparat i statyw. Nie nastawiałem się na nic. Prawie wszystko jest zamarznięte, został tylko jeden przerębel tak ok 20x30m, w którym jest bardzo tłoczno ale gatunkowo ubogo. Tylko krzyżówki, łyski, łabędzie i jedna cyraneczka, która po moim przyjściu zaraz się zwinęła.
Ale nie temat jest ważny lecz światło
I tak, położyłem się na lodzie, nie miałem ze sobą karimaty więc podłożyłem sobie plecak, rozłożyłem statyw na płasko, chwilę poczekałem żeby się ze mną ptaki oswoiły i...
164.
Poleżałem sobie tak ok godziny, bo słońce już zachodziło, w końcu było już po 15