No to jeszcze taki:
144.
Spacer w świetle księżyca
W maju w niedźwiedziowym świecie trwa miłosne poruszenie.
Samice odganiają swoje wyrośnięte już młode. Dzieje się to po prostu za pomocą brutalnej siły. Podrostki przeganiane są by zapewnić im bezpieczeństwo gdy w pobliżu samicy pojawi się potężny samiec gotowy do kopulacji. Samce nie mają skrupułów i potrafią zabić będące pod opieką samicy młode. Stąd taka na pozór brutalna praktyka samic skutkuje ocaleniem młodych.
Samce nieustannie wędrują w poszukiwaniu rujnych samic. Przemierzają bieszczadzkie lasy utartymi ścieżkami czy duktami leśnymi. Głównie pod osłoną nocy, lecz przy nikłym świetle księżyca można zaobserwować przemykające ciemne kształty, które powolnie lecz konsekwentnie snują się pomiędzy drzewami, podążając za zapachem samic.
Ich wzrok w związku z nocnym trybem życia nie ma większego zastosowania stąd ich oczka to małe, kaprawe kropeczki w wielkim futrzanym łbie. Uszy mają już większe znaczenie i słuch niedźwiedzi jest lepszy niż ludzki. Głównym zmysłem jest natomiast węch, który zawdzięczają dużemu, wiecznie wilgotnemu nosowi i milionom komórek węchowych w środku. Tym właśnie narzędziem posługują się przy wędrowaniu nocą i poszukiwaniu samic. W razie gdyby któraś samica była już zajęta to niedźwiedź dysponuję również ofensywną bronią by przegonić konkurenta. Ma od tego wielkie, masywne i silne łapy, szerokie niczym łopaty. Uzbrojone w długie na 10cm pazury, którymi skutecznie zadaje rany innym samcom. Wygrywa zwyczajnie ten silniejszy i bardziej zawzięty, który zgarnia w nagrodę możliwość przekazania swoich genów następnemu pokoleniu.