Wszystko super ale.... za kilka tygodni usłyszałem
Zwróciliście ptaki naturze. Jest tylko jedno pytanie, czy do niej powrócą. Z ratowaniem ptaków i nie tylko, tak już jest. Im młodszy osobnik tym szybciej akceptuje człowieka, staje się ufny. Z dorosłymi jest inaczej, jak tylko poczują wolność już ich nie zobaczysz. Na takiej zasadzie działają hodowle „wolierowe” czy zwierzęce zagrody. Teraz od kilku raptem lat podchodzi się do tematu nieco inaczej. Ogranicza się kontakt ptaków/ zwierząt z ludźmi a miejsca tworzy się bliżej natury aby każdy z jej „mieszkańców” czuł tętno przyrody. Jednostki hodowlane przygotowywane aby zasiedlić dany obszar np. Zając, Bażant czy inne, w większości padają ofiarami drapieżników. Mimo to jakiś odsetek z nich przeżywa podnosząc znacznie ilość tej populacji. Bywa tak, że sam teren pod zasiedlenie źle został przygotowany, najczęściej mylnie obliczono, powiedzmy, populację Lisa lub źle ją zredukowano. Zabiegi takie jak odnowa populacji czy jej wzmocnienie dają pozytywne rezultaty. Mało tego, praca wolontariuszy/ społeczników ma ogromne znaczenie i jest jednym z najsilniejszych ogniw. To wolontariusze, poświęcając swój prywatny czas, monitorują jakiś tam region czy gniazdo ptaka gatunku zagrożonego i na zasadzie przekazywania informacji dają czytelny obraz temu co należy zrobić lub jak zareagować. Może to dość wymijający wywód ale tak pracowałem sobie jako wolontariusz przez sześć lat pod gniazdem Sokoła Wędrownego więc uważam, że gra warta jest świeczki a każdy nowy osobnik to nowa nadzieja na odbudowę danego gatunku. Tak jest z kuropatwami, żubrami itp.